Temat: dzisiaj zaczynamy... od Thuji...
Może mnie wyśmiejecie, może powiecie, że to ciężka nadinterpretacja i
dorabianie ideologii, ale tak sobie myślę, że to obecne zapalenie zatok Oli, to
może wynik działania Thuji? Abstrahując od grypy, czy też innego wirusa, który
męczy nas wszystkich. Zacznę od początku.
Po dzisiejszej nieprzespanej nocy z powodu nieustannego Oli kaszlu i
napadowego, męczącego kaszlu przed południem, pełna obaw pojechałam z nią na
tzw. ostry dyżur. Jako matka w pewnym stopniu zapewne przewrażliwiona,
doszukiwałam się już u Oli „popularnego” obecnie śródmiąższowego zapalenia
płuc. Tym bardziej, że obajwy się zgadzają: 3 doby wysokiej temeperatury i
koniec – jak ręką odjął, za to przyplątał się ten męczący kaszel. Im bardziej
temperatura spadała, tym kaszel bardziej się nasilał. I tak od wczoraj.
Ostatnią temperaturę 38 st. Ola miała wczoraj po południu, kaszel coraz
większy, od tamtego czasu temp. już nie ma, a kaszel taki, że niemalże nie ma
minuty bez kasłania. No więc pojechałyśmy na ten ostry dyżur, wykonano rtg płuc
i zatok. Płuca czyste, natomiast rtg zatok wykazał „zacienie obu zatok
szczękowych”. Nie wiem, co to dokładnie oznacza, ale laryngolog stwierdziła, że
to zapalenie zatok, że kaszel spowodowany jest spływającym katarem i zapisała
Augmentin. Bardzo nie podoba mi się ten kaszel, ale skoro płuca są w porządku,
to chyba laryngolog ma rację, że to od kataru.
I teraz to, co mam do powiedzenia w związku z tą Thują. Moja homeopatka jest
równocześnie laryngologiem dziecięcym i kiedy po raz pierwszy do niej
pojechałam zrobiła Oli usg zatok. I to ona wtedy jako pierwsza stwierdziła, że
Ola ma pogrubioną błonę śluzową zatoksitowych, że jest to w pewnym sensie stan
zapalny, i że jest to spowodowane alergią (Ola rzeczywiście prawie okrągły rok
ma katar na tle alergicznym) i że homeopatia także z tym sobie poradzi. Tak
więc, stąd ten mój szalony pomysł, że może te zatoki to sprawka Thuji?
Oczywiście, nie podam Oli tego Augmentinu. Katar nie jest w ogóle bakteryjny i
temp. już w ogóle nie ma, więc po co? Tak sobie myślę, że gdyby wykonano ten
rtg zatok w każdym innym momencie (z katarem czy bez), to też by wyszedł taki
sam wynik, skoro ten stan spowodowany jest alergią. Oczywiście, nie jestem
lekarzem, więc mogę się mylić, ale decyzję w tej sprawie pozostawiam mojej
homeo. Jutro się do niej wybieramy i niech ona zdecyduje, co dalej.
Poza tym wszystko jest w porządku. Skóra wokół oczu bez zarzutu, dziecko
zadowolone, w dobrym nastroju. Co prawda apetyt jest na poziomie zerowym, ale
dzisiaj znowu była kupa (rozwolnienie, ale po raz pierwszy kupa miała kolor
brązowy). Gardło i migdały czerwone, ale bez jakichkolwiek nalotów i
niebolesne. Język obłożony od wczoraj.
Jeżeli trochę chaotycznie napisałam, to przepraszam, ale sama mam wysoką temp.
i ledwie myślę.
Pozdrawiam czytających.
Jagoda Wywietl wicej postw z tematu



Temat: LUTY 2004
Ranek - znowu chyba pierwsza na starcie
Oj, masz rację mopku!!! Ja zostałam wychowana na sztucznym, a jaka fajna
jestem (hehehe)!!! Z moim mezem to samo. I z kupa kuzyno(w?)stwa i znajomych.
Precz z narzucaniem nam woli mediów!!!
Mój mąż widzi tylko jedna przewage naturalnego mleka nad modyfikowanym:
atrakcyjne opakowanie - hihi.

Olu od Antka - jak się, kurcze, Toska bedzie spozniac, to nie wyssie tego z
mlekiem matki. Bo jesli przejmuje sie to po chrzestnych, to ona ma takiego
super chrzestnego, który ma swoj wlasny time. No i jeszcze te dwie wiecznie
spozniajace sie osoby, ktore ty znasz )))))) Nasz (Tosi) chrzestny jest za to
super szczesliwym czlowiekiem i tego chcialabym dla swej cory. A walec super
prawda!!! Toska w "pogoni" za nim przeslizgala sie jakies 2 metry ))

Krwi pepowinowej nie zabezpieczylismy - oby nigdy nie byla potrzebna.

Karmimy piersia, chociaz marchwianke przy problemach kupnych Toska wpylała
łyzeczka az miło. Smoczek - uspokajacz mamy z Nuby (imituje ruch piersi matki,
ma wypustki, tralalala,....), gdyz jedynie ten Toska toleruje, ale tylko do
masowania dziasel.

W temacie butelek nie mam jeszcze zdania, ale gdy zajdzie potrzeba kupimy chyba
cos w rodzaju niekapka.

Szczepimy sie Infanrixem i poki co bylo ok - do domu przychodzi zaprzyjazniona
p. doktor pediatra. Bada Tosie, wypisuje recepte, a ja nastepnego dnia wykupuje
w zaprzyjaznionej aptece szczepionke i bez zadnych badan i kolejek szczepie
Tosie. Robie tak dlatego, ze mam przykre doswiadczenia z rejonowa p.doktor,
ktora wykrzyczla mi, ze kto zaplaci za szpitalne leczenie Jasia, skoro ja sobie
SAMA bez jej skierowania poszlam z dzieckiem do szpitala. A dziecko mialo
zapalenie zatoksitowych, ktore pod narkoza oczyszczano maluchowi. Zapomniala
zolza jedna, ze sama probowala leczyc katar malucha (nooooo - tego wyleczyc
sie nie da) i zapalenie spojowek z horrendalnym obrzekiem. Gdy za wlasne
pieniadze poszlam z malym do okulisty, ten kazal natychmiast udac sie do
szpitala. A wszystko dzialo sie tuz przed Bozym Narodzeniem, w zwiazku z czym
swieta mielismy spaprane. Alez sie rozpisalam...
Jednym slowem - za taka SLUZBE (sluzyc - kobietki, oni maja nam sluzyc, tak jak
policja, wojsko czy straz pozarna) zdrowia ja serdecznie dziekuje i nie pozwole
narazac wlasnych dzieci.

Wy chcialybyscie byc jak najdluzej z dziecmi, a ja miotajac sie, jak pies na
lancuchu, tydzien temu zlozylam swoja aplikacje do pewnej powaznej firmy. I
odpadlam (dzieki Bogu, choc i szkoda) - wygral ze mna pan lat 50, tez obarczony
rodzina, choc ja o dzieciach nie wspominalam. A niech mu sie wiedzie -
kwalifikacje mielismy identyczne. A jednak zal przeze mnie przemawia. To sa
jednak ambiwalentne odczucia. Kurcze - nie wyobrazam sobie, ze moglabym
zostawic teraz małą, ale praca fajna była.

No dobra Tosia domaga sie czulości - minela pierwsza godzina jej czuwania. Czas
spac.
Wywietl wicej postw z tematu



Strona 2 z 2 • Znaleziono 92 wypowiedzi • 1, 2



 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

   
 
  zatoki sitowe
Wywietlono wypowiedzi znalezione dla frazy: zatoki sitowe