|
Zakład Karny w Łodzi
Wywietlono wypowiedzi znalezione dla frazy: Zakład Karny w Łodzi |
Temat: Jakie badania może zlecić lekarz danej specjalizac
Z takimi też Patryku prowadzisz psychoterapie? Kraj
PAP, JP /2004-05-18 11:01:00
Biegli: Dzieciobójcy z Czerniejowa - poczytalni
Jolanta i Andrzej K. z Czerniejowa (Lubelskie) podejrzani o zabicie swoich
pięciorga nowo narodzonych dzieci byli poczytalni i mogą odpowiadać karnie za
swoje czyny - orzekli biegli. Prokuratura wkrótce skieruje przeciwko nim akt
oskarżenia.
O wynikach badań psychiatrycznych Jolanty i Andrzeja K. poinformował PAP we
wtorek zastępca prokuratora rejonowego w Lublinie Tadeusz Korczak. Podejrzani
zostali poddani dwumiesięcznej obserwacji na oddziale psychiatrycznym zakładu
karnego w Łodzi.
"Żadne z małżonków nie jest chore psychicznie ani upośledzone umysłowo. Zdaniem
biegłych, podejrzani w chwili dokonywania zarzucanych im czynów mieli zdolność
rozpoznawania ich znaczenia i kierowania swoim postępowaniem. W związku z tym
mogą brać udział w postępowaniu karnym i czynnościach procesowych" - powiedział
Korczak.
Korczak zapowiedział, że na przełomie maja i czerwca zostanie skierowany do
sądu akt oskarżenia przeciwko małżonkom K. "Przewidujemy jeszcze końcowe
przesłuchanie obojga małżonków" - dodał Korczak.
39-letnia Jolanta K. i 45-letni Andrzej K. są podejrzani o zabicie swoich
pięciorga dzieci wkrótce po ich przyjściu na świat. Zwłoki ukryte były w
piwnicy domu rodziny K. w Czerniejowie, w beczce z kapustą. Przestępstwo
zostało ujawnione w sierpniu ubiegłego roku. Wówczas, ze względu na fetor
wydobywający się z beczki, babka dwójki starszych dzieci małżonków K. poleciła
im wyrzucić jej zawartość na pole. Wnuki wykonały polecenie kobiety i dokonały
w ten sposób makabrycznego odkrycia.
info.onet.pl/921765,11,item.html
Bo ja akurat z takimi mam min. doczynienia.
Pozdrawiam.....
Wywietl wicej postw z tematu
Temat: Do opinii publicznej i Mastmediów - Łukasz Z.
Do opinii publicznej i Mastmediów - Łukasz Z. Zwracam się z prośbą o pomoc w uratowaniu mojego syna, Łukasza Z.
Syn mój leczy się od dzieciństwa w poradniach i szpitalach
psychiatrycznych. Ma orzeczony stopień niepełnosprawności oraz
przyznaną rentę chorobową na stałe, w związku z encefalopatią i
schizofrenią paranoidalną. W dniu 21.03.2001 r. Sąd Rejonowy Łódź-
Widzew umorzył postępowanie karne w sprawie o wyrzucenie przez syna
królika przez okno. Na podstawie opinii biegłych sądowych z P.Z.P. w
Łodzi doktora W. i doktora Sz. o zupełnej niepoczytalności syna, Sąd
nakazał umieszczeni go w internacji psychiatrycznej w szpitalu
psychiatrycznym. Jednakże od marca 2001 r. do września 2001r. Sąd
nie potrafił znaleźć miejsca, w którym miałaby nastąpić owa
internacja. Nie doczekawszy się internacji, syn we wrześniu 2001r.
został aresztowany, ponieważ w sierpniu 2001r. wykonał telefon o
rzekomym podłożeniu ładunku wybuchowego do szpitala, w którym
wielokrotnie przebywał.
Nie miał więc szansy, w szybkim okresie czasu być poddanym leczeniu
w szpitalu specjalistycznym. Syn przyznał się do tego czynu, nie
mataczył, nie stosował gróźb wobec
przedstawicieli prawa. Powołany przez Sąd doktor B. z Zakładu
Karnego w Łodzi mieszczącego się przy ulicy Kraszewskiego,
stwierdził wówczas znaczne ograniczenie poczytalności mojego syna,
co pozwalało na przebywanie w więzieniu.
Łukasz odbył trzy lata kary pozbawienia wolności, bez żadnych gróźb
wobec przedstawicieli prawa. Jednak pobyt w Zakładzie karnym
niewiele pomógł, ponieważ nie jest to szpital psychiatryczny, a
dłuższe leczenie w internacji psychiatrycznej byłoby zupełnie inne.
(syn na widzenia przychodził np. z podbitym okiem, lub z uchem
przypalonym papierosem).
Po wyjściu na wolność w marcu 2006 roku, stan syna znów się
pogorszył i Łukasz znowu został aresztowany, tym razem za utopienie
królika i groźby karalne, wobec koleżanek, które sprzedały mu owego
królika.
Pod presją policjantów, którzy wiedzieli o poprzednim wyroku syna za
fałszywy alarm bombowy, groźbami a na przemian obietnicami
zwolnienia go do domu, doprowadzili oni do podpisania przez syna
przyznania się do wykonania fałszywych alarmów informujących o
podłożeniu ładunków wybuchowych w kinie Silverscreen w Łodzi a także
w Wyższej Szkole Ekonomicznej w Łodzi.
Nie pomogło odwołanie do Pani prokurator i próby wytłumaczenia, że
straszono go wywiezieniem do lasu, oraz wszelkimi innymi dostępnymi
metodami.
I tutaj Łukasz znów nie miał kolejnej szansy, ponieważ został
aresztowany w końcu marca 2006 roku. W tydzień po aresztowaniu
nadeszło (dn. 06.04.2006r.) wezwanie z sądu o przyjęcie go z urzędu
do szpitala psychiatrycznego. Łukasz został skazany na 7 lat
pozbawienia wolności, 3 lata za utopienie królika oraz groźby
karalne, oraz 4 lata za telefon do kina (z telefonu do Wyższej
Szkoły Ekonomicznej Sąd uniewinnił syna, lecz Pan Prokurator już
wniósł o apelację od wyroku, Łukasz nie odwołał się w żaden sposób
od wyroku sądu).
W obecnej chwili syn mój przebywa ponad dwa lata w areszcie
śledczym, z wyrokiem 7 lat pozbawienia wolności (na razie 7 lat).
Nie mogąc pogodzić się z tym, że został obarczony odpowiedzialnością
za wykonanie wyżej wymienionych telefonów, wysyła z aresztu
śledczego groźby karalne do przedstawicieli prawa, czyli sędziów i
prokuratorów.
Oprócz 7 lat zasądzonych otrzymał dodatkowo następne 2 lata
pozbawienia wolności, właśnie za listy do prokuratorów i sędziów.
W trakcie przygotowania jest następna sprawa, także z aresztu, o
kolejne 150 (sto pięćdziesiąt) gróźb wobec przedstawicieli prawa, o
czym pisała prasa, przedstawiając sprawę bardzo jednostronnie.
Pani Prokurator N. z Prokuratury Rejonowej Łódź-Bałuty zaproponowała
Łukaszowi ugodę w związku z owymi 150-cioma groźbami karalnymi. Ma
to być kolejne 3 lata pozbawienia wolności. Łącznie miałoby to być
już 12 lat pozbawienia wolności.
Obecnie, w opinii biegłych sądowych, powoływanych przez sąd, mają
miejsce tak skrajne opinie, począwszy od opinii dr B. z Zakładu
Karnego nr 1 przy ulicy Kraszewskiego, który uważa, że Łukasz jest
całkowicie poczytalny i „sam z siebie” wyzdrowiał. (trzy lata temu
ten sam lekarz, dr B., w oparciu o opinię lekarzy z Zakładu
Psychiatrycznego w Lubiążu, stwierdził znaczne ograniczenie
poczytalności, stwierdził on że syn jest chory, ale może odbywać
karę w więzieniu), kończąc na opinii lekarzy (biegłych sądowych) z
Poradni Zdrowia Psychicznego w Łodzi, przy ulicy Sieradzkiej 11a,
którzy znają Łukasza od wielu lat. Wiedzą oni, że syn jest
całkowicie niepoczytalny i w związku z chorobą nie powinien
przebywać nawet na sali sądowej (w załączeniu dokument).
Obawiam się o życie mojego syna, ponieważ podczas tzw. widzeń jak
również w listach, mówi i pisze, że nie ma już siły, że chce znaleźć
spokój po tamtej stronie i zakończyć swoje życie.
Wiem od lekarzy leczących syna od wielu lat, że należy to traktować
bardzo poważnie. Łukasz czuje się pokrzywdzony nie tylko przez
wymiar sprawiedliwości, ale również przez prasę, która przedstawia
go jako groźnego przestępcę.
Mieszkam sama, młodszy syn wyjechał z kraju. Łukasz ma tylko mnie,
ja tylko mogę mu pomóc w tej skomplikowanej sytuacji życiowej. Jest
pozbawiony specjalistycznej opieki medycznej lekarzy specjalistów,
skazany na długoletni wyrok więzienia.
Nie mogę się pogodzić z faktem, że został popełniony poważny błąd,
Łukasz dokonuje samodestrukcji, traci szansę na w miarę normalne
życie. Jeśli nic w tej sprawie się nie zmieni mój syn nigdy nie
opuści zakładu karnego, zachodzi także poważna obawa, że może
odebrać sobie życie. Mój syn naprawdę potrzebuje pomocy, ja zaś
żyję, dopóki on żyje.
Zwracam się z prośbą o pomoc dla mojego syna Łukasza, radę a także o
odpowiedź na moją prośbę. Jestem zdesperowana i przerażona. Jeszcze
raz proszę o pomoc. W razie potrzeby nadeślę wszelką potrzebną
dokumentację.
z poważaniem
Jadwiga Z.
Bardzo proszę o kontakt i odpowiedzi,ludzi mogących nam pomóc na
obecny adres syna: Zawadzki łukasz - syn Mirosława, Areszt Śledczy,
ul. Smutna 21, 91-729 Łodź
Wywietl wicej postw z tematu
Temat: Prosze o pomoc
Prosze o pomoc Zwracam się z prośbą o pomoc w uratowaniu mojego syna, Łukasza Z.
Syn mój leczy się od dzieciństwa w poradniach i szpitalach
psychiatrycznych. Ma orzeczony stopień niepełnosprawności oraz
przyznaną rentę chorobową na stałe, w związku z encefalopatią i
schizofrenią paranoidalną. W dniu 21.03.2001 r. Sąd Rejonowy Łódź-
Widzew umorzył postępowanie karne w sprawie o wyrzucenie przez syna
królika przez okno. Na podstawie opinii biegłych sądowych z P.Z.P. w
Łodzi doktora W. i doktora Sz. o zupełnej niepoczytalności syna, Sąd
nakazał umieszczeni go w internacji psychiatrycznej w szpitalu
psychiatrycznym. Jednakże od marca 2001 r. do września 2001r. Sąd
nie potrafił znaleźć miejsca, w którym miałaby nastąpić owa
internacja. Nie doczekawszy się internacji, syn we wrześniu 2001r.
został aresztowany, ponieważ w sierpniu 2001r. wykonał telefon o
rzekomym podłożeniu ładunku wybuchowego do szpitala, w którym
wielokrotnie przebywał.
Nie miał więc szansy, w szybkim okresie czasu być poddanym leczeniu
w szpitalu specjalistycznym. Syn przyznał się do tego czynu, nie
mataczył, nie stosował gróźb wobec
przedstawicieli prawa. Powołany przez Sąd doktor B. z Zakładu
Karnego w Łodzi mieszczącego się przy ulicy Kraszewskiego,
stwierdził wówczas znaczne ograniczenie poczytalności mojego syna,
co pozwalało na przebywanie w więzieniu.
Łukasz odbył trzy lata kary pozbawienia wolności, bez żadnych gróźb
wobec przedstawicieli prawa. Jednak pobyt w Zakładzie karnym
niewiele pomógł, ponieważ nie jest to szpital psychiatryczny, a
dłuższe leczenie w internacji psychiatrycznej byłoby zupełnie inne.
(syn na widzenia przychodził np. z podbitym okiem, lub z uchem
przypalonym papierosem).
Po wyjściu na wolność w marcu 2006 roku, stan syna znów się
pogorszył i Łukasz znowu został aresztowany, tym razem za utopienie
królika i groźby karalne, wobec koleżanek, które sprzedały mu owego
królika.
Pod presją policjantów, którzy wiedzieli o poprzednim wyroku syna za
fałszywy alarm bombowy, groźbami a na przemian obietnicami
zwolnienia go do domu, doprowadzili oni do podpisania przez syna
przyznania się do wykonania fałszywych alarmów informujących o
podłożeniu ładunków wybuchowych w kinie ?Silverscreen? w Łodzi a
także w Wyższej Szkole Ekonomicznej w Łodzi.
Nie pomogło odwołanie do Pani prokurator i próby wytłumaczenia, że
straszono go wywiezieniem do lasu, oraz wszelkimi innymi dostępnymi
metodami.
I tutaj Łukasz znów nie miał kolejnej szansy, ponieważ został
aresztowany w końcu marca 2006 roku. W tydzień po aresztowaniu
nadeszło (dn. 06.04.2006r.) wezwanie z sądu o przyjęcie go z urzędu
do szpitala psychiatrycznego (w załączeniu wezwanie). Łukasz został
skazany na 7 lat pozbawienia wolności, 3 lata za utopienie królika
oraz groźby karalne, oraz 4 lata za telefon do kina (z telefonu do
Wyższej Szkoły Ekonomicznej Sąd uniewinnił syna, lecz Pan Prokurator
już wniósł o apelację od wyroku, Łukasz nie odwołał się w żaden
sposób od wyroku sądu).
W obecnej chwili syn mój przebywa ponad dwa lata w areszcie
śledczym, z wyrokiem 7 lat pozbawienia wolności (na razie 7 lat).
Nie mogąc pogodzić się z tym, że został obarczony odpowiedzialnością
za wykonanie wyżej wymienionych telefonów, wysyła z aresztu
śledczego groźby karalne do przedstawicieli prawa, czyli sędziów i
prokuratorów.
Oprócz 7 lat zasądzonych otrzymał dodatkowo następne 2 lata
pozbawienia wolności, właśnie za listy do prokuratorów i sędziów.
W trakcie przygotowania jest następna sprawa, także z aresztu, o
kolejne 150 (sto pięćdziesiąt) gróźb wobec przedstawicieli prawa, o
czym pisała prasa, przedstawiając sprawę bardzo jednostronnie.
Pani Prokurator Danuta N. z Prokuratury Rejonowej Łódź-Bałuty
zaproponowała Łukaszowi ugodę w związku z owymi 150-cioma groźbami
karalnymi. Ma to być kolejne 3 lata pozbawienia wolności. Łącznie
miałoby to być już 12 lat pozbawienia wolności.
Obecnie, w opinii biegłych sądowych, powoływanych przez sąd, mają
miejsce tak skrajne opinie, począwszy od opinii dr B. z Zakładu
Karnego nr 1 przy ulicy Kraszewskiego, który uważa, że Łukasz jest
całkowicie poczytalny i ?sam z siebie? wyzdrowiał. (trzy lata temu
ten sam lekarz, dr B., w oparciu o opinię lekarzy z Zakładu
Psychiatrycznego w Lubiążu, stwierdził znaczne ograniczenie
poczytalności, stwierdził on że syn jest chory, ale może odbywać
karę w więzeniu), kończąc na opinii lekarzy (biegłych sądowych) z
Poradni Zdrowia Psychicznego w Łodzi, przy ulicy Sieradzkiej 11a,
którzy znają Łukasza od wielu lat. Wiedzą oni, że syn jest
całkowicie niepoczytalny i w związku z chorobą nie powinien
przebywać na sali sądowej (w załączeniu dokument).
Obawiam się o życie mojego syna, ponieważ podczas tzw. widzeń jak
również w listach, mówi i pisze, że nie ma już siły, że chce znaleźć
spokój po ?tamtej stronie? i zakończyć swoje życie.
Wiem od lekarzy leczących syna od wielu lat, że należy to traktować
bardzo poważnie. Łukasz czuje się pokrzywdzony nie tylko przez
wymiar sprawiedliwości, ale również przez prasę, która przedstawia
go jako groźnego przestępcę.
Mieszkam sama, młodszy syn wyjechał z kraju. Łukasz ma tylko mnie,
ja tylko mogę mu pomóc w tej skomplikowanej sytuacji życiowej. Jest
pozbawiony specjalistycznej opieki medycznej lekarzy specjalistów,
skazany na długoletni wyrok więzienia.
Nie mogę się pogodzić z faktem, że został popełniony poważny błąd,
Łukasz dokonuje samodestrukcji, traci szansę na w miarę normalne
życie. Jeśli nic w tej sprawie się nie zmieni mój syn nigdy nie
opuści zakładu karnego, zachodzi także poważna obawa, że może
odebrać sobie życie. Mój syn naprawdę potrzebuje pomocy, ja zaś
żyję, dopóki on żyje.
Zwracam się z prośbą o pomoc dla mojego syna Łukasza, radę a także o
odpowiedź na moją prośbę. Pozwalam sobie także przesłać ostatnią
kartkę listowną, którą otrzymałam od Łukasza. Jestem zdesperowana i
przerażona. Jeszcze raz proszę o pomoc. W razie potrzeby nadeślę
wszelką potrzebną dokumentację.
z poważaniem
Jadwiga Z
email: jadwiga.zawadzka@op.pl
Wywietl wicej postw z tematu
Temat: Proszę o pomoc
Proszę o pomoc Zwracam się z prośbą o pomoc w uratowaniu mojego syna, Łukasza Z.
Syn mój leczy się od dzieciństwa w poradniach i szpitalach
psychiatrycznych. Ma orzeczony stopień niepełnosprawności oraz
przyznaną rentę chorobową na stałe, w związku z encefalopatią i
schizofrenią paranoidalną. W dniu 21.03.2001 r. Sąd Rejonowy Łódź-
Widzew umorzył postępowanie karne w sprawie o wyrzucenie przez syna
królika przez okno. Na podstawie opinii biegłych sądowych z P.Z.P. w
Łodzi doktora W. i doktora Sz. o zupełnej niepoczytalności syna, Sąd
nakazał umieszczeni go w internacji psychiatrycznej w szpitalu
psychiatrycznym. Jednakże od marca 2001 r. do września 2001r. Sąd
nie potrafił znaleźć miejsca, w którym miałaby nastąpić owa
internacja. Nie doczekawszy się internacji, syn we wrześniu 2001r.
został aresztowany, ponieważ w sierpniu 2001r. wykonał telefon o
rzekomym podłożeniu ładunku wybuchowego do szpitala, w którym
wielokrotnie przebywał.
Nie miał więc szansy, w szybkim okresie czasu być poddanym leczeniu
w szpitalu specjalistycznym. Syn przyznał się do tego czynu, nie
mataczył, nie stosował gróźb wobec
przedstawicieli prawa. Powołany przez Sąd doktor B. z Zakładu
Karnego w Łodzi mieszczącego się przy ulicy Kraszewskiego,
stwierdził wówczas znaczne ograniczenie poczytalności mojego syna,
co pozwalało na przebywanie w więzieniu.
Łukasz odbył trzy lata kary pozbawienia wolności, bez żadnych gróźb
wobec przedstawicieli prawa. Jednak pobyt w Zakładzie karnym
niewiele pomógł, ponieważ nie jest to szpital psychiatryczny, a
dłuższe leczenie w internacji psychiatrycznej byłoby zupełnie inne.
(syn na widzenia przychodził np. z podbitym okiem, lub z uchem
przypalonym papierosem).
Po wyjściu na wolność w marcu 2006 roku, stan syna znów się
pogorszył i Łukasz znowu został aresztowany, tym razem za utopienie
królika i groźby karalne, wobec koleżanek, które sprzedały mu owego
królika.
Pod presją policjantów, którzy wiedzieli o poprzednim wyroku syna za
fałszywy alarm bombowy, groźbami a na przemian obietnicami
zwolnienia go do domu, doprowadzili oni do podpisania przez syna
przyznania się do wykonania fałszywych alarmów informujących o
podłożeniu ładunków wybuchowych w kinie ?Silverscreen? w Łodzi a
także w Wyższej Szkole Ekonomicznej w Łodzi.
Nie pomogło odwołanie do Pani prokurator i próby wytłumaczenia, że
straszono go wywiezieniem do lasu, oraz wszelkimi innymi dostępnymi
metodami.
I tutaj Łukasz znów nie miał kolejnej szansy, ponieważ został
aresztowany w końcu marca 2006 roku. W tydzień po aresztowaniu
nadeszło (dn. 06.04.2006r.) wezwanie z sądu o przyjęcie go z urzędu
do szpitala psychiatrycznego (w załączeniu wezwanie). Łukasz został
skazany na 7 lat pozbawienia wolności, 3 lata za utopienie królika
oraz groźby karalne, oraz 4 lata za telefon do kina (z telefonu do
Wyższej Szkoły Ekonomicznej Sąd uniewinnił syna, lecz Pan Prokurator
już wniósł o apelację od wyroku, Łukasz nie odwołał się w żaden
sposób od wyroku sądu).
W obecnej chwili syn mój przebywa ponad dwa lata w areszcie
śledczym, z wyrokiem 7 lat pozbawienia wolności (na razie 7 lat).
Nie mogąc pogodzić się z tym, że został obarczony odpowiedzialnością
za wykonanie wyżej wymienionych telefonów, wysyła z aresztu
śledczego groźby karalne do przedstawicieli prawa, czyli sędziów i
prokuratorów.
Oprócz 7 lat zasądzonych otrzymał dodatkowo następne 2 lata
pozbawienia wolności, właśnie za listy do prokuratorów i sędziów.
W trakcie przygotowania jest następna sprawa, także z aresztu, o
kolejne 150 (sto pięćdziesiąt) gróźb wobec przedstawicieli prawa, o
czym pisała prasa, przedstawiając sprawę bardzo jednostronnie.
Pani Prokurator Danuta N. z Prokuratury Rejonowej Łódź-Bałuty
zaproponowała Łukaszowi ugodę w związku z owymi 150-cioma groźbami
karalnymi. Ma to być kolejne 3 lata pozbawienia wolności. Łącznie
miałoby to być już 12 lat pozbawienia wolności.
Obecnie, w opinii biegłych sądowych, powoływanych przez sąd, mają
miejsce tak skrajne opinie, począwszy od opinii dr B. z Zakładu
Karnego nr 1 przy ulicy Kraszewskiego, który uważa, że Łukasz jest
całkowicie poczytalny i ?sam z siebie? wyzdrowiał. (trzy lata temu
ten sam lekarz, dr B., w oparciu o opinię lekarzy z Zakładu
Psychiatrycznego w Lubiążu, stwierdził znaczne ograniczenie
poczytalności, stwierdził on że syn jest chory, ale może odbywać
karę w więzeniu), kończąc na opinii lekarzy (biegłych sądowych) z
Poradni Zdrowia Psychicznego w Łodzi, przy ulicy Sieradzkiej 11a,
którzy znają Łukasza od wielu lat. Wiedzą oni, że syn jest
całkowicie niepoczytalny i w związku z chorobą nie powinien
przebywać na sali sądowej (w załączeniu dokument).
Obawiam się o życie mojego syna, ponieważ podczas tzw. widzeń jak
również w listach, mówi i pisze, że nie ma już siły, że chce znaleźć
spokój po ?tamtej stronie? i zakończyć swoje życie.
Wiem od lekarzy leczących syna od wielu lat, że należy to traktować
bardzo poważnie. Łukasz czuje się pokrzywdzony nie tylko przez
wymiar sprawiedliwości, ale również przez prasę, która przedstawia
go jako groźnego przestępcę.
Mieszkam sama, młodszy syn wyjechał z kraju. Łukasz ma tylko mnie,
ja tylko mogę mu pomóc w tej skomplikowanej sytuacji życiowej. Jest
pozbawiony specjalistycznej opieki medycznej lekarzy specjalistów,
skazany na długoletni wyrok więzienia.
Nie mogę się pogodzić z faktem, że został popełniony poważny błąd,
Łukasz dokonuje samodestrukcji, traci szansę na w miarę normalne
życie. Jeśli nic w tej sprawie się nie zmieni mój syn nigdy nie
opuści zakładu karnego, zachodzi także poważna obawa, że może
odebrać sobie życie. Mój syn naprawdę potrzebuje pomocy, ja zaś
żyję, dopóki on żyje.
Zwracam się z prośbą o pomoc dla mojego syna Łukasza, radę a także o
odpowiedź na moją prośbę. Pozwalam sobie także przesłać ostatnią
kartkę listowną, którą otrzymałam od Łukasza. Jestem zdesperowana i
przerażona. Jeszcze raz proszę o pomoc. W razie potrzeby nadeślę
wszelką potrzebną dokumentację.
z poważaniem
Jadwiga Z
email: jadwiga.zawadzka@op.pl
Sortuj: drzewkood najstarszegood najnowszegodrzewko odwrotnedrzewko
od najstarszego
od najnowszego
drzewko odwrotne
Pokaż wszystkie Następny
Wywietl wicej postw z tematu
|
|