|
Zadłużenie zagraniczne w Polsce
Wywietlono wypowiedzi znalezione dla frazy: Zadłużenie zagraniczne w Polsce |
Temat: Czy te co głosowały na Pis dzis tez by głosowały?
CHYBA TRZEBA IM DYPLOMY TYCH "STUDIUF" POODBIERAC
PRZYTOCZĘ JEDNĄ Z TRAFNYCH WYPOWIEDZI Z netu:
W obliczu obecnych wydarzeń politycznych przysłowie "czegoś biedny boś głupi,
czegoś głupi boś biedny" nabiera nowego sensu.
Poparcie dla PiSu oraz dla pozostałych partii populistycznych było zdecydowanie
większe na terenach Polski wschodniej, w małych miasteczkach i na wsi czyli tam
gdzie zdecydowana większość wyborców posiada wykształcenie podstawowe lub
zawodowe. Właśnie ci wyborcy mają trudności ze zrozumieniem zasady, że polityka
i gospodarka to naczynia połączone. Nie rozumieją tego że wybór konkretnego
ugrupowania ma bezpośredni wpływ na stan ich portfela np. poprzez spadek lub
wzrost wartości złotego, wzrost lub spadek cen paliw, energii, wzrost lub
spadek kosztów obsługi zadłużenia zagranicznego Myślę że gdyby ta grupa
wyborców była lepiej wyedukowana i gdyby zdawała sobie sprawę z tego że partie
populistyczne budzą lęk wśród inwestorów, głosowaliby całkiem inaczej,
głosowali by na partie gwarantujące mniejszą lub większą stabilizację
polityczną. A to jest chyba dla gospodarki najważniejsze. Reasumując dopóki
większość głosujących w wyborach (tak jak teraz) będzie biedna będzie oddawała
głosy na partie populistyczne (zachowując się nieracjonalnie czyli głupio.
Partie te swoim postępowaniem będą powodowały że ich elektorat będzie jeszcze
biedniejszy (wzrost inflacji, wycofywanie się inwestorów, likwidacja miejsc
pracy itd). Elektorat ten nie posiadający wystarczających środków na
podnoszenie swojego wykształcenia będzie jeszcze głupszy a co za tym idzie
jeszcze biedniejszy. I tak oto koło się zamyka. PS. mało kto o tym mówi ale czy
wiecie że koszt obsługi polskiego zadłużenia zagranicznego na skutek wzrostu
kursu eur i usd zwiekszył się w ciągu kilku ostatnich dni o ok 6 mld euro??
Zapłacimy za to wszyscy. Elektorat o. Rydzyka też.
Wywietl wicej postw z tematu
Temat: MF nie widzi fundamentalnych podstaw slabosci Zlotego
A tymczasem rezerwy dewizowe w styczniu rekordowo wzrosly : o 2 698,2 mld EUR ( do 29 639,8 mld EUR ), a w ujeciu dolarowym o 2 702,3 mld USD ( do 36 677,3 mld USD ). http://www.nbp.pl/statystyka/czasowe_dwn/Rez98_2004.xls Anatol
trafiłeś w temat który lubię :))))) ........to nie jest jakaś super dobra informacja. A trzymanie w walucie to lepiej? PLN niedobry? To trochę jak skarpeta w gospodarstwie domowym. NBP ma obowiązek zapewnienia STABILNEJ wartości rezerw walutowych a nie bezcelowego ich zwiększania, bo niby po co?. A co to znaczy stabilnej? (ech ta prasa! podają tak, że wygląda to jak zysk) Trzebaby pamiętać, że NBP pełni funkcje agenta finansowego rządu w zakresie zawierania i realizacji umów kredytowych oraz obsługi zadłużenia zagranicznego Polski. Rezerwa walut. jest i będzie w bilansie NBP rezerwą (dwa miesiące nadwyżki były nadwyżki bil. handl., a ostatnio deficyt i może im sie tak zaksięgowało?), rezerwa walut. nie jest też pozycją wynikową (tzn. tworzy się ją i to jest "polityka" NBP, chociaż formalnie trochę inaczej), obecne zadłużenie RP wynosi w tej chwili ok.100mld$ (Public+Foreign) i w niedalekich kwartałach nastąpi dynamiczny wzrost obsługi zadł. zagranicznego, można przypuszczać, że rezerwa walut. powinna jeszcze wzrosnąć (nie mylić z pozycją "zobowiązania") - oprócz tego, NBP mając np. na rachunkach ujemne saldo handlowe z krajami UE niebawem będzie kompensować mocno znaczące osłabienie PLN. Można by też postawić pytanie: czemu delikatnie nie sprzedadzą trochę na międzybankowym? (1mld$ - to ok. dzienne obroty), mając przecież (styczeń) taki rekordowy kurs?, co przeszkadza?, SP by nieźle zyskał. Rezerwy walut. NBP nie mogą zejść poniżej pewnego poziomu bezpieczństwa państwa - tu jest pewna trudność, gdzie jest ta naprawdę dolna granica? http://www.nobe.pl/forecast10_03.htm Np. w Rosji w roku 1997 częściowo obwiniano Centralny Bank Federacji Rosyjskiej "CBRF" za to, że doszło do wielkiego kryzysu, m.in. za niski poziom rezerw walutowych, większe mogłyby zapobiec, a przynajmniej złagodzić przebieg (pewnie niesłusznie obwiniano), kurs rubla w ciągu jednej doby uciekł z 4/$ na 22/$, a potem efekt domina, nagły brak dopływu kapitału, wyprzedaż obligacji, rentowność w kosmosie i Rosja zawiesiła spłatę zadłużenia zagr. na kilka miesięcy. Historia pokazała, że CBRF wcześniej próbował ratować sytuację, licząc, że się ona ustabilizuje i nie wymknie spod kontroli. - Pamieta ktoś ten czas?, nie było wtedy na giełdzie u nas not.ciągłych i na tablicy były tylko os i rs :)))) NBP utrzymuje taki stan walutowych rezerw, który zapewnia płatności wynikające z zobowiązań międzynarodowych, obsługę zadłużenia zewnętrznego i utrzymanie płynności wymiany handlowej RP, zapewnia także odpowiednią płynność i dochodowość tychże REZERW dewizowych. Są tacy co twierdzą, że NBP dopuszcza do zwiększenia rezerwy walut. do rekordowego poziomu (dmuchanie na zimne) ze względu na większą niestabilność polityczną w Polsce + inne wspomniane czynniki (a ich waga według uznania), żeby ewentualnie mieć narzędzie do obrony sytuacji na rynku finasowym i walutowym - stąd może troska i zaklinanie złotówki i nietylko złotówki w wypowiedziach Prezesa NBP Balcerowicza i innych. Oni wiedzą co grozi. P.S. Nie chcę, że to wszystko zabrzmiało jakoś pesymistycznie, przecież na dziś zagrożeń niema, i wierzę, że ten zakręt jakoś miniemy, a nadwyżka czeka na nowego członka RPP - Mariana Nogę (SLD), który w Sejmie zdecydowanie zapowiadał interwencję na rynku walutowym PLN. :))), bedzie sypał walutą. a tu coś dla misiów :)))) ale z końca września (niesztety) http://news.bbc.co.uk/2/hi/business/3210825.stm PZDR
Wywietl wicej postw z tematu
Temat: Do Piotra P
Szanowna Pani Quintrio, Ponieważ pisze Pani, że to już ostatni post na ten temat, ja również kończę dyskusję z Panią, tylko jeszcze kilka drobnych uwag. W odpowiedzi na Pani pean dotyczący okresu socjalizmu realnego w Polsce pozwoliłem sobie zapytać, czy znane są Pani pewne konkretne fakty z tego okresu. Nie oceniałem Pani osoby, ani poglądów (choć może miałbym ochotę), pytałem tylko o fakty. Z Pani "wyczerpującej" odpowiedzi dowiedziałem się, że: - moja głupota jest niewybaczalna - nie chce Pani zostać moją nauczycielką - mam iść pod stadion i sprawdzić, czy jest tam bezpiecznie - wmawiam ciemnotę - nie znam faktów To chyba wszystkie argumenty merytoryczne, jakich Pani użyła. ;-) Jedyna część Pani odpowiedzi, w której polemizuje Pani z tym, co napisałem bez omawiania zalet mojego umysłu i charakteru, to fragment o długu. A'pro'pos długu. "Spłacamy dług" GÓWNOPRAWDA przez ostatnie lata budżet łatamy zaciągając coraz to nowe pożyczki i prywatyzując co się da
Napiszę może w skrócie co wiem na ten temat: w roku 1970 zadłużenie zagraniczne Polski wynosiło 1,7 mld dol. USA a na początku lat 80. - 27 mld. i w tym okresie nie było najmniejszych szans na rozpoczęcie spłat. Oprócz nietrafionych inwestycji złożyło się na to zaciąganie po 1975 kredytów na zakup zboża, pasz i materiałów dla przemysłu. Krach gospodarki polskiej nie był więc związany z jakimkolwiek kryzysem - po prostu gospodarka funkcjonowała dzięki nieustannym pożyczkom i prędzej czy później musiała paść. Już pod koniec lat 70. Polska nie mogła wywiązać się ze zobowiązań wobec pożyczkodawców. Przez całe lata 80 przesuwano tylko spłatę długów (np. w 1985 przesunięto płatności z lat 1982-84 na lata 1991-97).
W 1991 roku Polska miała już 48,5 mld dol. długu. W tym roku państwa-wierzyciele z Klubu Paryskiego zmniejszyły nasze zadłużenie o 30% (zarówno kapitału ja i odsetek) a w 1994 jeszcze o 20%. Również w 1994 zadłużenie Polski wobec Klubu Londyńskiego (wierzyciele-banki) zmniejszono o 6,41 mld dol. Zadłużenie narosłe w latach 70. Polska zaczęła spłacać w 1995 r.! Do tego czasu tylko rosły odsetki. AFAIK w tej chwili budżet obciążony jest spłatą Gierkowskich kredytów w wysokości 4-5 mld dol. rocznie. Zakończenie spłaty zobowiązań przewiduje się na rok 2024. Wątpię, czy - jak Pani twierdzi - E. Gierek był idealistą, ale nawet jeśli to prawda, swoje idealistyczne plany realizował na koszt mój, Pani i innych osób obecnych na tej liście, których podatki już idą, lub będą w przyszłości szły m.in. na spłatę zaciągniętych przezeń długów. Sprawa ostatnia. Na końcu Pani wypowiedzi znajduje się tajemnicza dla mnie uwaga: I uwaga na przyszłość. Najpierw zapoznaj się z tymi, których krytykujesz, a później wyrażaj swoje poglądy, nigdy nie wiesz, kto czyta Twoje posty.
Nie wiem, czy moją krytyką obraziłem Panią w jakiś sposób? Jeśli tak, to przepraszam. Staram się pisać po prostu prawdę, wedle mej najlepszej wiedzy. Być może w jakichś sprawach się mylę, gotów jestem to przyznać, jeśli ktoś wytknie mi błąd. Jeśli jednak uwagi krytyczne ograniczają się do stwierdzenia: "jesteś głupi i nie masz racji", nie widzę powodu, bym nie miał pozostać przy swoim zdaniu.
Z pozdrowieniami maurycyk
Wywietl wicej postw z tematu
Temat: turdefransa
Marek Kozłowski napisal tym razem tak: 2 male proste uzupelnienia aby uniknac dyskusji o autorytetach i profesorach.
Bardzo slusznie, o ile rozmawiamy o faktach. Co do nich podobno dzentelmeni sie nie spieraja... W koncu lat 80-tych zadluzenie Polski wynosilo okolo 40 mld dolarow Od tego czasu czesc zostala umorzona Czesc zostala splacona Dlug Polski wynosi dzis 70 mld (dla ustalenia uwagi: http://www.nbp.pl/statystyka/index.html)
Niestety (stety) nie. To jeden z mitow 'okreslonych kregow', ktorych nie bede blizej okreslal, by Cie nie urazic. Zadluzenie zagraniczne Polski wynosi niespelna 30 mld dolarow. To zadluzenie, ktore pod koniec lat 80. wynosilo ok. 40 mld dolarow i nawet w pewnym momencie zblizylo sie do 50 mld. Pozostale 40 mld to nie jest zadluzenie Panstwa Polskiego, tylko przedsiebiorstw i bankow, ktore moga zaciagac kredyty za granica. I to robia. Czy Twoje dzieci musza to splacac - rzecz dyskusyjna. W zasadzie te podmioty, ktore dlug zaciagaly. Albo zaciagnieto dlugi niczym za Gierka (nasze dzieci beda splacac), albo przyrosly odsetki do tamtego. Skoro _mozna_ go bylo w znacznej mierze splacic (co najmniej 10 mld) i nie zrobiono tego.. a obracano olbrzymim kapitalem.. a straty wonosza 100 mln to wylumacz skad ta
roznica? Odsetki, owszem, przyrastaly. Teraz splacamy - czasem nawet przed terminem. W koncu po to mamy rezerwy walutowe (nie mam pod reka danych, ale to bedzie pewnie gdzies kolo 20 mld dolarow, co tez w jakis sposob wplywa na nasze rozwazania). Nie wiem, skad wziales kwote 10 mld, ktore mozna bylo wczesniej splacic. Zreszta chyba sam widzisz, ze teza o przyroscie zadluzenia o 30 mld USD jest lekko chybiona. O jakies 40 mld. Co do kosztow dostosowywania delikatnie zauwazam, ze np. VAT (np. na budownictwo) tak cholernie wysoki nie jest naszym wynalazkiem, tylko wymogiem Zwiazku, poniewaz po przyjeciu VAT bedzie trafial do Brukseli.
Delikatnie zauwazam, ze powyzsze stwierdzenie nie polega na prawdzie. VAT po przyjeciu nadal trafia do budzetu kraju - czlonka Unii (Zwiazku, jesli chcesz). VAT mamy wyzszy niz wiekszosc panstw w Unii, a VAT w budownictwie to ewidentny kiks naszych negocjatorow. VAT, akcyza, ceny paliw - to nie sa koszty dostosowywania cen do zwiazkowych?? Jak firma plajtuje na skutek wysokich wartosci tychze to jest to "niewidzialna reka rynku"?
Czy w jakims stopniu przekonuje Cie fakt, ze VAT *nie trafia do budzetu Unii*? Czy jestes pewien, ze akcyza jest narzucana przez Unie, podobnie jak ceny paliw, ktore zreszta juz mamy na poziomie unijnym? Mozna miec do Unii wiele pretensji, ale tu akurat 'lufo w krzokach', jak mawial Gustlik. Ktoz nas uzdrowi? Ja tylko pozdrawiam JZ
Wywietl wicej postw z tematu
Temat: Polska po rzadach SLD
Polska po rzadach SLD NBP podało, iż po raz w historii zadłużenie zagraniczne Polski przekroczyło
kwotę 102,2 mld euro (kwotę 100 mld USD przekroczyliśmy już jakiś czas temu).
To suma zadłużeń sektora publicznego, przedsiębiorstw, banków oraz
gospodarstw domowych.
Dynamika wzrostu tego zadłużenia jest również bardzo imponująca. W ciągu
ostatniego kwartału wzrosło ono prawie o 6 mld euro, tak więc w skali roku
będzie to ponad 25%. W takim tempie nie pożycza chyba nikt inny na świecie.
Na szczęście dysponujemy ponad 30 mld euro rezerw walutowych, jednak w
ostatnim czasie ich przyrost pozostaje daleko w tyle za dynamiką długu.
Jesteśmy krajem o wzrastającym poziomie ryzyka walutowego. Daleko nam jeszcze
do sytuacji kryzysowej, jednak nie robimy póki co nic, aby to widmo oddalać.
Jak tak dalej pójdzie to w ciągu dwóch, trzech lat staniemy się krajem o
podobnej niestabilności zewnętrznej co bratnie Węgry.
Sektor publiczny to ok. 48% całości zadłużenia, 41% to przedsiębiorstwa, zaś
gospodarstwa domowe stanowią tylko 7-8% tego tortu. I to właśnie państwo
zadłuża się za granicą coraz szybciej. Wydaje się bowiem, że skarb państwa
staje się dosyć aktywnym graczem światowego rynku walutowego. Resort finansów
próbuje wykorzystywać tendencję na rynkach walutowych dla takiego plasowania
długu, aby ten przyrastał jak najwolniej.
Dzięki temu kryterium 60% PKB nie zbliża się do nas krokami milowymi lecz
drobniutkimi lecz systematycznymi kroczkami, jednak wzrasta problem ryzyka
walutowego dla gospodarki. Waluta nasza staje się coraz bardziej niestabilna,
wrażliwsza na światowe zmiany rynkach, jednym słowem pomalutku robią się u
nas drugie Węgry.
Kontrastuje to wyraźnie z zapowiedziami przyszłego premiera Kazimierza
Marcinkiewicza dotyczącymi przyszłej polityki w zakresie stóp procentowych i
kursu walutowego. Otóż kandydat na szefa rządu chce stóp procentowych
wynoszących 2%, a kursu euro na poziomie 4,2-4,3. W praktyce oznacza to
przeniesienie ciężaru ryzyka ze sfery zewnętrznej, walutowej w kierunku
pieniądza krajowego i inflacji.
Wówczas będą problemy z utrzymaniem kryterium 60%, ale za to nie będzie
presji silnego złotego i problemu z tańszymi kredytami denominowanymi w
walutach obcych. I oczywiście będziemy walczyć z inflacją.
Podsumowując: rzecz chyba nie jest w tym gdzie mamy się zadłużać, ale do
jakich rozmiarów. Nasze tempo zaciągania kredytów i zobowiązań jest nieco
przerażające, natomiast potencjalny apetyt na nie jeszcze większy. Natomiast
generowane oszczędności nadal pozostawiają wiele do życzenia.
www.money.pl/tt/110639/1/?p=md
Wywietl wicej postw z tematu
Temat: 15 rocznica wprowadzenia tzw planu Balcerowicza
Zobaczcie co znalazłem!!! dzis.dziennik.krakow.pl/?2004/12.17/Magazyn/08/08.html
Rozmowa z prof. Przystawą nt. afery FOZZ, fragmenty:
-Zapewne w przyszłym roku na czele rządu polskiego staną ludzie, którzy będą
chcieli do końca wyjaśnić aferę FOZZ i odzyskać dla państwa utracone pieniądze,
a przynajmniej ich część. W jaki sposób powinni się do tego zabrać?
- Należy zacząć od prof. Leszka Balcerowicza, obecnego prezesa NBP.
- Dlaczego?
- Ponieważ to była kluczowa "figura" w polskich finansach na przełomie lat 80.
i 90. Należy wyjaśnić, na czym polegał "cud gospodarczy" Balcerowicza, a
szczególnie zamrożenie dolara na dwa lata. Przypomnę, że było to w czasie, gdy
w Polsce szalała inflacja. Trzeba ustalić, czy był to jego pomysł, czy doradców
zachodnich. Według mojej wiedzy - zachodnich finansistów, w tym ministrów
finansów największych państw zachodnich.
- Jaki mógłby być efekt, gdyby udało się ustalić te rzeczy?
- Przede wszystkich Polska mogłaby przystąpić do negocjacji na temat polskiego
długu zagranicznego. Jest on olbrzymi i - co gorsza - corocznie narasta. Źródeł
obecnego wielkiego zadłużenia zagranicznego Polski należy szukać nie tylko w
latach 70., ale też w polityce gospodarczej końca lat 80. i początku 90.,
głównie w działaniach FOZZ. Z pieniędzy, które trafiały do funduszu, korzystali
nie tylko rodzimi biznesmeni, politycy i funkcjonariusze tajnych służb, ale
także wiele osób i instytucji na Zachodzie. Mieliśmy do czynienia z czymś, co w
języku ekonomii nazywa się arbitrażem gospodarczym. Na Zachodzie wiedza na
temat arbitrażu była duża, a w Polsce z możliwości jego stosowania zdawali
sobie sprawę niemal wyłącznie ludzie, którzy pobierali naukę w elitarnych
szkołach na Zachodzie, np. Balcerowicz czy Belka.
- Na czym polegał arbitraż gospodarczy w kontekście afery FOZZ?
- Istnieje ścisła, matematyczna zależność pomiędzy różnicą stóp procentowych w
dwóch krajach a kursem wymiany ich walut. Ta relacja nazywa się prawem parytetu
stóp procentowych. Jeśli w jakimś kraju czy banku dochodzi do naruszenia tej
relacji, powstaje okazja do arbitrażu, a więc wykorzystania tego naruszenia dla
spekulacyjnego zysku. Na całym świecie zatrudniani są tzw. arbitrażyści, ludzie
specjalnie szkoleni, którzy natychmiast każdą taką okazję wykorzystują,
spekulując masą pieniędzy. W Polsce polityka kursu wymiany i stóp procentowych
zastosowana przez Leszka Balcerowicza, który na ponad dwa lata zamroził kurs
wymiany dolara, stanowiła niebywałą okazję do takiego arbitrażu. O ile mi
wiadomo, nigdzie na świecie to naruszenie prawa parytetu stóp procentowych nie
zostało zastosowane na taką skalę jak w Polsce.
Wywietl wicej postw z tematu
Temat: Skok rządu na fundacje
niektórym forumowiczom-kłamcom: odpowiedź Ktoś napisał, że nad fundacjami nie ma żadnej kontroli, bo te - z łaski - mogą
co najwyżej zamieścić na stronie www swoje sprawozdanie finansowe. To jawne
KŁAMSTWO ponieważ fundacje MUSZĄ zamieszczać regularnie sprawozdania rzeczowo-
finansowe, nie jest to ich dobra wola ale obowiązek PRAWNY. Rozumiem, że jak
rząd przejmie kontrolę nad fundacjami, te jawne, dostępne dla wszystkich
sprawozdania finansowe się skończą, bo po co "motłoch" i dziennikarze mają
zaglądać rządowi pod kołdrę :-))) Jak ktoś będzie chciał to czytać, będzie
musiał wystąpić do Pani Urzędniczki z wnioskiem, a ta już go odpowiednio
zniechęci ("a po co to Panu/Pani?").
Kolejne kłamstwo, to twierdzenie, że większość środków fundacji skarbu państwa
idzie na pensje, premie i wynagrodzenia, zaś tylko 10% na cele statutowe (i to
dla podstawionych osób). Ktoś, kto coś takiego napisał, nie ma żadnych dowodów,
a więc rzuca oszczerstwa. ŻADNA agenda państwowa nie dała polskiej nauce i
polskim naukowcom takiego zastrzyku gotówki, ile dała Fundacja na Rzecz Nauki
Polskiej. Tysiace młodych, wybitnych badaczy, których wartość mierzy się
DOROBKIEM (=publikacjami w międzynarodowych, recenzowanych czasopismach),
otrzymała sowite stypendia. Tysiące wyjechało dzięki tej Fundacji na
konferencje zagraniczne, na staże podoktorskie, do zagranicznych laboratoriów i
bibliotek, co zaowocowało kolejnymi tysiącami odkryć i ich publikacją.
Sfinansowano za ich kasę wyposażenie setek laboratoriów, zabezpieczono i
udostępniono ogromną liczbę bezcennych naukowych zbiorów biologicznych, które
pewnie bez tego by przepadły. Tylko że to niezależni recenzenci - naukowcy ze
środowiska ale z innych uczelni - oceniali wartość wniosków, nie jakiś tam
minister czy inny śmieć.
To samo Eko-Fundusz. Żadna agenda rządowa nie wyłożyła nigdy tyle kasy na tyle
projektów ochrony środowiska i ochrony przyrody. Setki oczyszczalni ścieków,
recycling, czysta energia, ochrona gatunków i siedlisk w rezerwatach i parkach
narodowych, w tym wiele projektów realizowanych przez NGOsy. Organizacje
zastępują tu niestety niewydolne państwo, dobrze ze ktoś chce to robić po o
wiele niższych kosztach, niż zrobiliby to wojewodowie i ministrowie.
Należy sobie uświadomić - w większości TO NIE SĄ PIENIĄDZE PODATNIKÓW POLSKICH,
a więc nic do nich ministrowi czy innemu posłowi. Np. kasa EkoFunduszu pochodzi
z eko-konwersji polskiego zadłużenia zagranicznego, po prostu inne kraje
darowały nam część długu, pod warunkiem że to co nam darowali, wydamy na
ochronę środowiska POPRZEZ NIEZALEŻNĄ OD RZĄDU FUNDACJĘ. Taka jest umowa, zaś
próba położenia łap na tej kasie, to złamanie tej umowy. Wolelibyście spłacać
dług, niż SFINANSOWAĆ SOBIE ZA CUDZE PIENIĄDZE oczyszczalnie itp. Ja wolę to
drugie, bo jest korzystniejsze dla Polski.
4,5% pieniędzy wydawane nieprawidłowo? Przecież % pieniędzy nieprawidłowo
(=niezgodnie z prawem) wydawanych przez urzędy i instytucje państwowe jest o
wiele wyższa i każda kontrola NIKu w województwach itp. przynosi całe wiadra
afer.
Wywietl wicej postw z tematu
Temat: Balcerowicz: Powstaje plan dla uzdrowienia fina...
Odp.na kom.nowotkomarceli4.Tylko fakty bez demagogi politycznej.
_____________
1.Zadluzenie zagraniczne Polski prawie 190 miliardow Euro
Zadłużenie zagraniczne PRL lacznie z klubem paryskim podaje.
pl.wikipedia.org/wiki/Zad%C5%82u%C5%BCenie_zagraniczne_PRL
2.Surowce naturalne w Polsce ktorych nie ma Holandia,Belgia
czy Luxemburg czy Szwajcaria a potrafia swoje sprawy realizowac.
Pokłady węgla kamiennego w Polsce znajdują się głównie na wyżynie
śląskiej ( w zagłębiu Górnośląskim), w rybnickim okręgu węglowym, w
Wałbrzychu i Kamiennej Górze oraz na wyżynie lubelskiej. Złoża węgla
brunatnego występują głównie w zagłębiu Konińskim, zagłębiu
Bełchatowskim, zagłębiu Zachodnim oraz w zagłębiu Wielkopolskim.
Jeśli chodzi o ropę naftową, to występuje ona głównie na szelfie
bałtyckiego morza (to jest na północ on Rozewia), a także w zagłębiu
Pomorskim, w Gorzowie Wielkopolskim, zagłębiu Karpackim oraz zagłębiu
Przedsudeckim. Pokłady gazu ziemnego znajdują się głównie w zagłębiu
Przedgórskim, zagłębiu Przedsudeckim oraz zagłębiu Wielkopolskim.
Żelazo występuje przede wszystkim w okolicach Częstochowy, a także w
zagłębiu Staropolskim oraz zagłębiu Suwalskim. Ruda miedzi znajduje
się głównie na nizinie Śląskiej oraz w zagłębiu Legnicko-Głogowskim.
Złoża cynku i ołowiu występują również głównie na wyżynie Śląskiej, a
także w okolicach Bytomia, Olkusza oraz Tarnowskich Gór. Pokłady soli
kamiennej i potasowej znajdują się w zdecydowanej mierze w zagłębiu
Puckim, a także w zagłębiach Kłodawskim i Kujawskim. Siarka występuje
głównie w kotlinie Sandomierskiej oraz w okolicach Machowa. Główne
pokłady srebra w naszym kraju znajdują się w zagłębiu Legnicko-
Głogowskim. Dolomity oraz wapienie znajdują się głównie na wyżynie
Lubelskiej, wyżynie Kieleckiej oraz wyżynie Krakowsko-
Częstochowskiej, a także w części Kujaw. Gips wydobywany jest w
Niecce Nidziańskiej.
3.Rurociag przyjazn byl przed 89 i jest do dzisiaj a gaz i ropa,
pomimo kryzysu plyna wtedy i jak i dzisiaj wlasnie przez Polske
pomimo rozpadu,zaprogramowanego CCCP.
Podzial swiata na pseudo socjalizm-tania sile robocza A KAPITALIZM
ZAKONCZYL SIE W 89.Przeciez Chiny tez maja socjalizm z "komunizmem"
Wielu polskich politykow maja swoje oswiadczenia w Moskwie...i
boja sie panicznie dlatego zgadzaja sie na role dozorcow Polski.
A Polacy musza byc niewolnikami.....Makabra....
4.Statystyka długu publicznego zaniża rzeczywiste zadłużenie Polski.
Oficjalnie dług publiczny w relacji do PKB wynosi około 47%. Jednak
prawdziwe zadłużenie publiczne wynosi co najmniej 200% PKB. Sektor
publiczny większość swych zobowiązań księguje dopiero w roku wypłaty
gotówki, a nie w momencie ich powstania. Dlatego dług publiczny
obliczany metodą memoriałową przekracza 200% PKB kraju.Czyli kazdy z
nas w Polsce ma dlug prawie 70 .000 zl?
www.sobieski.org.pl/news.php?id=562
Wywietl wicej postw z tematu
Temat: Polska najszybciej rozwijala sie za Gomulki!
Sztukmistrz: A za rzadow Solidarnosci (Balcerowicz i ska) zadluzenie
zagraniczne Polski wzroslo z 39 miliardow w roku 1989 do
ponad 123 miliardow dzisiaj, czyli ponad trzykrotnie...
Wynosi ono dzis ponad 3 tys. USD per capita i prawie 55% PKB,
czyli jest praktycznie nie do splacenia (pod koniec epoki Gierka
dlug Polski wynosil zaledwie 20% PKB). TO SA FAKTY: lubisz je,
czy nie, mowia one OBIEKTYWNA PRAWDE!
Janosik: Jestes typowym demagogiem, podobnie jak tzw. "partyjny beton"
tylko co gorsza nawet nie zdajesz sobie z tego sprawy. Zrozum, ze
Polska w epoce kiedy zlotowka byla niewymienialna mogla splacac
dlugi tylko poprzez eksport. Jak ten eksport wygladal juz pisalem.
S: Niekoniecznie! Owe dlugi byly zagwarantowane przez rzady zachodnie,
w tym np. RFN, ktory przyjmowal wtedy od rzadu NRD marki wschodnie.
Zreszta byly przypadki konwersji polskiego dlugu na zlotowki.
Pamietaj: pieniadz, od czasu porzucenia jego wymienialnosci
na zloto (wlasnie w kryzysowych na swiecie latach 1970tych)
to tylko symbol, nic wiecej... Wszystko zalezalo wiec od dobrej woli
zachodu. A zabraklo jej z przyczyn 100% politycznych, a ofiarami
bezwzglednosci zachodu stali sie zwykli Polacy...
J: Szermowanie wiec argumentacja oparta na PKB jest zalosne
i nastawione tylko na latwy poklask.
S: Ja tylko podaje fakty. Wiekszosc PKB USA, o czym juz pisalem,
nie ma wartosci poza granicami tegoz USA. A wiec o czym mowa?
Gdyby zachod sie zgodzil, to Polska moglaby spalcac odsetki
w zlotowkach, i nie byloby problemu...
S: Bo wtedy (lata 1970te) WSZEDZIE spadl wzrost, nastala STAGFLACJA
(wiesz co to jest?). W latach 1971-75 RFN rozwijala sie o tylko 2%
rocznie, podobnie W. Brytania i USA, a wiec 1% Polski nie byl zadnym
wyjatkiem...W tych latach (poczatek lat 1980tych) PKB USA TEZ SPADL,
podobnie w W. Brytanii czy Nowej Zelandii. Polska nie byla wtedy
wyjatkiem...
J: Czy Ty myslisz nad tym co wypisujesz? Dla krajow bogatych i wysoko rozwinietych 1% wzrostu moze byc wystarczajacy ale dla gospodarczo
zacofanych i biednych krajow jak Polska, czy to w epoce Gierka czy
tez obecnie, takie wskazniki sa tragiczne, co zreszta bylo wyraznie
widac. Stosujesz demagogie podobna jak Jagielski do strajkujacych
robotnikow, ktorym "argumentowal" jak to biedny robotnik w USA musi
placic 20zl za jajko (sic).
S: I mial racje. Zapomnial dodac, ze ow robotnik ma gora tydzien
urlopu na rok i praktycznie nie ma prawa do strajku. Za Balcerowicza
Polska dlugo miala tzw. negatywny wzrost (1990 spadek o 12%, 1991
spadek o 7%, 1992 brak wzrostu, dopiero maly wzrost o 4% w roku 1993.
W latach 2001 i 2002 tez wzrost byl ok. 1%) a wiec? I zauwaz, ze ja podaje fakty i ich interpretacje, a ty koncentrujesz sie w nazywaniu mnie demagogiem.
Pomysl wiec, kto tu uprawia demagogie?
J: Nie rob tez z siebie "panienki" odbierajac wszystko per persona.
Musisz miec obsesje na punkcie swojej osobowosci, chyba zbyt czesto
slyszysz podobne uwagi, po ktorych infantylnie kreujesz sie na majacego
racje. Nie zdiwilbym sie, gdyz logicznie dyskutowac z Toba sie poprostu
nie da.
S: Widzisz, znow zaczynasz pisac o mnie, zamiast o Gomulce i jego
polityce gospodarczej. Popelniasz stary blad, jesli brakuje ci
argumentacji ad rem, to atakujesz ad personam, i tylko o to
mi chodzi. Polecam LOGIKE DAL PRAWNIKOW Kotarbinskiego, rozdzial
o erystyce...
Wywietl wicej postw z tematu
Temat: Polscy eksporterzy wciąż niepokonani
ale ty jestes naiwny i bezmyslny.
Kolego,zrodel naplywu dewiz jest wiele.Jednym z nich sa duze pieniadze z EU w
dotacjach bezposrednich i niebezposrednich.Innym zrodlem sa Polacy mieszakajacy
za granica i pracujacy za granica.Tylko w USA jest ich okolo 10 mln z czego
conajmniej 1/3 wspomaga swoje rodziny w Polsce wysylajac dewizy.Osobna grupa to
Polacy mieszkajacy i pracujacy w Europie Zachodniej.Ocenia sie ich na okolo
2 mln.
Z samych Niemiec co miesiac wysyla do Polski okolo 300 tys Polakow tam
przebywajacych conajmniej 100 Eur a sa tacy ktorzy wysylaja i 500Eur
miesiecznie. Zlodziejska prywatyzacacja majatku narodowego nabija polska kase
ale jest coraz mniej do prywatyzacji wiec to zrodlo sie skonczy.Do tego mozna
liczyc eksport takich surowcow jak drzewo, wegiel i rudy metali jak miedz.Jest
mala ilosc typowo polskich firm,ktore cos tam eksportuja.Takim przykladem jest
eksport miesa do Rosji i Ukrainy na ktorym Polska z powodu swoich oszustw
stracila do tej pory prawie 400 mln$.Ogolny eksport podawany w statystykach nie
daje pelnego obrazu bo duza czesc tych pieniedzy zostaje wyprowdzona na
zachodnie konta kapitalistow.Tak przedewszystkim dzieje sie u wlascicieli sieci
zagranicznych supermarketow.Nie jest dzwine w tym swietle ze od okolo 10 lat
podskoczylo tak mocno zadluzenie zagraniczne Polski.Poszczegolne rzady dobieraly
nowe pozyczki dewizowe powiekszajac to zadluzenie.Wysokosc poszczegolnych
pozyczek mozesz sobie sprawdzic.To temat malo wygodny dla wladzy i dlatego
wyciszany bo przeciez musi dzialac propaganda krytyki gierkowskich
pozyczek.Ciemne spoleczenstwo wodzone jest za nos i odwraca sie jego uwage
tematami zastepczymi.Stan polskich finansow jest tragiczny.
Osobny temat to USA.Ale mnie ubawiles swoim powiedzeniem "Towary z Chin
importuja także inne kraje - głównie bogate USA"
Jak juz cos piszesz to rob to w dorosly sposob.Od kiedy USA to teraz bogaty
kraj? USA staje sie powoli chinska kolonia. Miejsca pracy uciekaja za granice a
sztuczne kredytowanie pewnych dzialow gospodarki na dluzsza mete zeby utrzymac
niskie bezrobocie wywola prawdziwa zapasc gospodarcza jak w latach 20-tych.
Zadluzenie handlu zagranicznego wynosi prawie 800 mld$ i rosnie.Oficjalnie
podawane zadluzenie budzetu wynosi prawie 1 bln$ ale to prawdziwe wynosi okolo
8 bln$.To sa dane podawane przez amerykanskie niezalezne instytuty gospodarcze w
odpowiedzi na manipulacje danymi przez administracje USA.Wlasnie te prawdziwe
dane byly ostatnio obiektem paniki adminstracji i temat szybko wyciszono zeby
nie robic paniki na gieldach i u wierzycieli.
Amerykanskie koncerny sa powoli wykupywane przez chinskie.W ostatnim roku
doszlo do 2 wielkich przejec w zakresie energetycznym.USA staje sie kpiną jak
przykladowo glowne morskie porty przeladunkowe wykupywane sa przez arabskie
koncerny.USA zaczelo juz dolowanie,ktore potrwa jeszcze dlugo ale skonczy sie
bolesnie dla nich o ile nie wywolaja III wojny swiatowej a na to sie zanosi.
Wywietl wicej postw z tematu
Temat: Polscy eksporterzy wciąż niepokonani
olex5 napisał:
> ale ty jestes naiwny i bezmyslny.
> Kolego,zrodel naplywu dewiz jest wiele.Jednym z nich sa duze pieniadze z EU w
> dotacjach bezposrednich i niebezposrednich.
Rozliczenia UE na razie się rozkręcają - w tej chwili jesteśmy ok 2-2,5 mld EUR
rocznie na plusie. Z tego nie byłoby 100 mld USD importu.
> Innym zrodlem sa Polacy mieszakajac
> y
> za granica i pracujacy za granica.Tylko w USA jest ich okolo 10 mln z czego
> conajmniej 1/3 wspomaga swoje rodziny w Polsce wysylajac dewizy.Osobna grupa to
> Polacy mieszkajacy i pracujacy w Europie Zachodniej.Ocenia sie ich na okolo
> 2 mln.
> Z samych Niemiec co miesiac wysyla do Polski okolo 300 tys Polakow tam
> przebywajacych conajmniej 100 Eur a sa tacy ktorzy wysylaja i 500Eur
> miesiecznie.
Czyli zachodni kapitał wywozi tyle zysków albo i nawet mniej niż Polacy wywożą z
Zachodu. Czyli kto kogo tu wyzyskuje ?
Transfery z USA czy Niemiec były takze w PRL i jakoś nie miało to przełożenia na
zawartosć półek sklepowych tak jak teraz.
> Zlodziejska prywatyzacacja majatku narodowego nabija polska kase
> ale jest coraz mniej do prywatyzacji wiec to zrodlo sie skonczy.
Czyli obecnie możesz pominać to źródło dewiz.
> Do tego mozna
> liczyc eksport takich surowcow jak drzewo, wegiel i rudy metali jak miedz.Jest
> mala ilosc typowo polskich firm,ktore cos tam eksportuja.
Nie wiem jak miedż ale węgla więcej eksportowano za Gierka (to było chyba główne
źródło dewiz) - pomimo tego dewiz ciągle było za mało.
> Takim przykladem jest
> eksport miesa do Rosji i Ukrainy na ktorym Polska z powodu swoich oszustw
> stracila do tej pory prawie 400 mln$.Ogolny eksport podawany w statystykach nie
> daje pelnego obrazu bo duza czesc tych pieniedzy zostaje wyprowdzona na
> zachodnie konta kapitalistow.Tak przedewszystkim dzieje sie u wlascicieli siec
> i
> zagranicznych supermarketow.Nie jest dzwine w tym swietle ze od okolo 10 lat
> podskoczylo tak mocno zadluzenie zagraniczne Polski.Poszczegolne rzady dobieral
> y
> nowe pozyczki dewizowe powiekszajac to zadluzenie.Wysokosc poszczegolnych
> pozyczek mozesz sobie sprawdzic.
Nowe pożyczki w dużej części szły na spłatę starych wywodzących się z PRL. W
1990 wystartowalismy z 90% udziałem zadłużenia zagranicznego w PKB a teraz całe
pobliczne wynosi ok. 50% PKB. Przyrost netto z ostanich 16 lat był
proporcjonalny do wzrostu PKB.
> To temat malo wygodny dla wladzy i dlatego
> wyciszany bo przeciez musi dzialac propaganda krytyki gierkowskich
> pozyczek.Ciemne spoleczenstwo wodzone jest za nos i odwraca sie jego uwage
> tematami zastepczymi.Stan polskich finansow jest tragiczny.
>
> Osobny temat to USA.Ale mnie ubawiles swoim powiedzeniem "Towary z Chin
> importuja także inne kraje - głównie bogate USA"
> Jak juz cos piszesz to rob to w dorosly sposob.Od kiedy USA to teraz bogaty
> kraj?
A czy Amerykanie są biedni ? Kupują chińskie towary bo są tanie.
USA staje sie powoli chinska kolonia. Miejsca pracy uciekaja za granice a
> sztuczne kredytowanie pewnych dzialow gospodarki na dluzsza mete zeby utrzymac
> niskie bezrobocie wywola prawdziwa zapasc gospodarcza jak w latach 20-tych.
> Zadluzenie handlu zagranicznego wynosi prawie 800 mld$ i rosnie.Oficjalnie
> podawane zadluzenie budzetu wynosi prawie 1 bln$ ale to prawdziwe wynosi okolo
> 8 bln$.To sa dane podawane przez amerykanskie niezalezne instytuty gospodarcze
> w
> odpowiedzi na manipulacje danymi przez administracje USA.Wlasnie te prawdziwe
> dane byly ostatnio obiektem paniki adminstracji i temat szybko wyciszono zeby
> nie robic paniki na gieldach i u wierzycieli.
> Amerykanskie koncerny sa powoli wykupywane przez chinskie.W ostatnim roku
> doszlo do 2 wielkich przejec w zakresie energetycznym.USA staje sie kpiną jak
> przykladowo glowne morskie porty przeladunkowe wykupywane sa przez arabskie
> koncerny.USA zaczelo juz dolowanie,ktore potrwa jeszcze dlugo ale skonczy sie
> bolesnie dla nich o ile nie wywolaja III wojny swiatowej a na to sie zanosi.
Dalej nie mam jednoznacznej odpowiedzi skąd mamy dewizy na ponad 100 mld USD
importu, obsługę zadłużenia zagranicznego, powiększanie rezerw dewizowych,
wyjazdy turystyczne do strefy dewizowej i dzisiątki miliardów USD wywożonych
prze zachodni kapitał przy jednoczesnej dużej nadpodaży dewiz na rynku walutowym.
I dlaczego tylu dewiz na masowy import i obsługę zadłużenia nie mieliśmy w PRL ?
Wywietl wicej postw z tematu
Temat: Euro już po 4,60 zł!
Gość portalu: Hydraulik napisał(a):
> Patrząc na wykres EUR/PLN widać,że minimalny zasięg ruchu to
poziom ok. 5,15
> ( wynika to z 3 letniej odwróconej głowy z ramionami) Po
przebiciu tzw linii
> szyi na 4,20 formacja ta się wypełniła i obecnie realizowany
jest marsz do
> podanego wyżej minimalnego zasięgu.
> Okres formowania odwróconej głowy (prawie 3 lata) sugeruje, ze
ruch może być
> dużo większy, jakkolwiek na ogół z formacją odwróconej RGR
jest tak, że po
> dojściu do prognozowanego minimalnego zasięgu ruchu,
wynikającego z rozmiaru
> figury bywa na ogół przynajmniej chwilowym przystankiem.
>
> Z określeniem czasu osiągnięcia przez kurs szczytu już jest
większy kłopot i
> tego się na dziś nie podejmuję. Na razie widać, że do szczytu
Eur/Pln jeszcze
> daleko - brak jest nawet cienia szansy na pojawienie się
jakichś układów ruchu
> cen typowych dla szczytowania - wniosek- ruch PLNa w dół
będzie dalej trwał...
>
> Osobną sprawą, praktycznie nie do określenia jest, czy ten
spadek PLN odbedzie
> się w formie systematycznego powolnego opadania, o wiele
bezpieczniejszego dla
> gospodarki, czy też gwałtownego paroksyzmu zwanego kryzysem
walutowym - tu nie
> ma mądrych....
> Zakładając wariant 1, spokojne opadanie, poprawi to
konkurencyjność polskiego
> eksportu, opierającego się głównie na krajowych środkach
produkcji i surowcach
> (np. górnictwo, hutnictwo, przemysł okrętowy), a także tzw.
eksportu
> przerobowego, gdzie decydującym elementem jest koszt pracy
(np. przemysł lekki
> -
> szycie na zamówienie z powierzonych materiałów).
> Spaść może eksport, opierający sie w dużej mierze na produkcji
z surowców i
> półproduktów importowanych (np szeroko rozumiany przemysł
elektromaszynowy).
>
> Kryzys walutowy może wywołać zawirowania w systemie bankowym,
oraz bankructwa
> lub problemy firm, silnie zadłużonych w walutach obcych (np.
GSM-y, PKN itp.).
>
>
> Liczenie przez Hausnera w "Strategii..." na stabilny kurs
walutowy w 2004 r.
> jest liczeniem na cud - niestety Bozia dla niewierzących (tak
jak Hausner)
> cudów nie robi - wniosek drugi - wskutek wzrostu kosztów
obsługi długu
> zagranicznego, denominowanego w EUR, oraz złotowej wartości
tego długu,(dług
> ten stanowi ponad 50% zadłużenia zagranicznego Polski)
PRZEKROCZENIE PRZEZ
Ales nam tu naopowiadal Panie Hydraulik :-) .. gdyby do tego
jeszcze troche objasnien co do analizy technicznej , to pewnie z
2 % czytelnikow by cos z tego zrozumiala.
> ZADŁUŻENIE POLSKI KONSTYTUCYJNEGO PROGU 60% PKB JESZCZE W 2004
R. MOŻE STAĆ
> SIĘ "NIESPODZIEWANYM" FAKTEM.
>
> PZDR
.... i z niespodziewanymi efektami ubocznymi , o ktore zdaje sie
malo kto z polskich politykow starac :-(
Wywietl wicej postw z tematu
Temat: 15 rocznica wprowadzenia tzw planu Balcerowicza
dzis.dziennik.krakow.pl/?2004/12.17/Magazyn/08/08.html
Rozmowa z prof. Przystawą nt. afery FOZZ, fragmenty:
-Zapewne w przyszłym roku na czele rządu polskiego staną ludzie, którzy będą
chcieli do końca wyjaśnić aferę FOZZ i odzyskać dla państwa utracone pieniądze,
a przynajmniej ich część. W jaki sposób powinni się do tego zabrać?
- Należy zacząć od prof. Leszka Balcerowicza, obecnego prezesa NBP.
- Dlaczego?
- Ponieważ to była kluczowa "figura" w polskich finansach na przełomie lat 80.
i 90. Należy wyjaśnić, na czym polegał "cud gospodarczy" Balcerowicza, a
szczególnie zamrożenie dolara na dwa lata. Przypomnę, że było to w czasie, gdy
w Polsce szalała inflacja. Trzeba ustalić, czy był to jego pomysł, czy doradców
zachodnich. Według mojej wiedzy - zachodnich finansistów, w tym ministrów
finansów największych państw zachodnich.
- Jaki mógłby być efekt, gdyby udało się ustalić te rzeczy?
- Przede wszystkich Polska mogłaby przystąpić do negocjacji na temat polskiego
długu zagranicznego. Jest on olbrzymi i - co gorsza - corocznie narasta. Źródeł
obecnego wielkiego zadłużenia zagranicznego Polski należy szukać nie tylko w
latach 70., ale też w polityce gospodarczej końca lat 80. i początku 90.,
głównie w działaniach FOZZ. Z pieniędzy, które trafiały do funduszu, korzystali
nie tylko rodzimi biznesmeni, politycy i funkcjonariusze tajnych służb, ale
także wiele osób i instytucji na Zachodzie. Mieliśmy do czynienia z czymś, co w
języku ekonomii nazywa się arbitrażem gospodarczym. Na Zachodzie wiedza na
temat arbitrażu była duża, a w Polsce z możliwości jego stosowania zdawali
sobie sprawę niemal wyłącznie ludzie, którzy pobierali naukę w elitarnych
szkołach na Zachodzie, np. Balcerowicz czy Belka.
- Na czym polegał arbitraż gospodarczy w kontekście afery FOZZ?
- Istnieje ścisła, matematyczna zależność pomiędzy różnicą stóp procentowych w
dwóch krajach a kursem wymiany ich walut. Ta relacja nazywa się prawem parytetu
stóp procentowych. Jeśli w jakimś kraju czy banku dochodzi do naruszenia tej
relacji, powstaje okazja do arbitrażu, a więc wykorzystania tego naruszenia dla
spekulacyjnego zysku. Na całym świecie zatrudniani są tzw. arbitrażyści, ludzie
specjalnie szkoleni, którzy natychmiast każdą taką okazję wykorzystują,
spekulując masą pieniędzy. W Polsce polityka kursu wymiany i stóp procentowych
zastosowana przez Leszka Balcerowicza, który na ponad dwa lata zamroził kurs
wymiany dolara, stanowiła niebywałą okazję do takiego arbitrażu. O ile mi
wiadomo, nigdzie na świecie to naruszenie prawa parytetu stóp procentowych nie
zostało zastosowane na taką skalę jak w Polsce.
Wywietl wicej postw z tematu
Temat: A to Polska własnie :(
Najwazniejszy fragment. Sluchaj, ty na pewno pamietasz jak na ten temat pisalem.
To zupelnie jasna sprawa i na pewno wszyscy pamietaja moje zdanie na ten temat.
Ja pozwole sobie wkleic zupelnie inny fragment tego artykulu.
Ja uwazam, ze jest to fragment najwazniejszy w tym artykule:
"- Zapewne w przyszlym roku na czele rzadu polskiego stana ludzie, ktorzy beda
chcieli do konca wyjasnic afere FOZZ i odzyskac dla panstwa utracone pieniadze,
a przynajmniej ich czesc. W jaki sposob powinni sie do tego zabrac?
- Nalezy zaczac od prof. Leszka Balcerowicza, obecnego prezesa NBP.
- Dlaczego?
- Poniewaz to byla kluczowa "figura" w polskich finansach na przelomie lat 80.
i 90. Nalezy wyjasnic, na czym polegal "cud gospodarczy" Balcerowicza, a
szczegolnie zamrozenie dolara na dwa lata. Przypomne, ze bylo to w czasie, gdy
w Polsce szalala inflacja. Trzeba ustalic, czy byl to jego pomysl, czy doradcow
zachodnich. Wedlug mojej wiedzy - zachodnich finansistow, w tym ministrow
finansow najwiekszych panstw zachodnich.
- Jaki moglby byc efekt, gdyby udalo sie ustalic te rzeczy?
- Przede wszystkich Polska moglaby przystapic do negocjacji na temat polskiego
dlugu zagranicznego. Jest on olbrzymi i - co gorsza - corocznie narasta. Zrodel
obecnego wielkiego zadluzenia zagranicznego Polski nalezy szukac nie tylko w
latach 70., ale tez w polityce gospodarczej konca lat 80. i poczatku 90.,
glownie w dzialaniach FOZZ. Z pieniedzy, ktore trafialy do funduszu, korzystali
nie tylko rodzimi biznesmeni, politycy i funkcjonariusze tajnych sluzb, ale
takze wiele osob i instytucji na Zachodzie. Mielismy do czynienia z czyms, co w
jezyku ekonomii nazywa sie arbitrazem gospodarczym. Na Zachodzie wiedza na
temat arbitrazu byla duza, a w Polsce z mozliwosci jego stosowania zdawali
sobie sprawe niemal wylacznie ludzie, ktorzy pobierali nauke w elitarnych
szkolach na Zachodzie, np. Balcerowicz czy Belka.
- Na czym polegal arbitraz gospodarczy w kontekscie afery FOZZ?
- Istnieje scisla, matematyczna zaleznosc pomiedzy roznica stop procentowych w
dwoch krajach a kursem wymiany ich walut. Ta relacja nazywa sie prawem parytetu
stop procentowych. Jesli w jakims kraju czy banku dochodzi do naruszenia tej
relacji, powstaje okazja do arbitrazu, a wiec wykorzystania tego naruszenia dla
spekulacyjnego zysku. Na calym swiecie zatrudniani sa tzw. arbitrazysci, ludzie
specjalnie szkoleni, ktorzy natychmiast kazda taka okazje wykorzystuja,
spekulujac masa pieniedzy. W Polsce polityka kursu wymiany i stop procentowych
zastosowana przez Leszka Balcerowicza, ktory na ponad dwa lata zamrozil kurs
wymiany dolara, stanowila niebywala okazje do takiego arbitrazu. O ile mi
wiadomo, nigdzie na swiecie to naruszenie prawa parytetu stop procentowych nie
zostalo zastosowane na taka skale jak w Polsce.
- W mediach podawana jest informacja, ze z jednej strony w wyniku afery FOZZ
panstwo polskie stracilo 354 mln zl, a z drugiej - ze jest to najwieksza afera
w dziejach III RP. Gdyby w gre wchodzilo 354 mln zl, to nie bylaby to
najwieksza afera.
- W gre wchodza dziesiatki miliardow zlotych. Przypomne, ze FOZZ w latach 1989-
1990 dysponowal ponad 9 bilionami zlotych, co stanowilo rownowartosc okolo 10
mld dolarow. Te 354 mln zl to jedynie rezultat poszukiwan kwitow, z ktorych
wynika, ze ktos wzial drobna sume - w kontekscie calej afery - i jej nie oddal.
Dlatego kwota wymieniana w prasie to malo istotny odprysk w aferze FOZZ."
Wywietl wicej postw z tematu
Temat: Żałosny wniosek o Euro
EURO2012: czy damy radę Mężczyznę poznaje się po tym jak kończy, a nie jak zaczyna. Zaczęliśmy całkiem nieźle otrzymując szansę organizacji imprezy sportowej w naszym zacofanym kraju. W miejscach przyszłych inwestycji są obecnie kartofliska, ogródki działkowe, nieużytki, a nawet, jak w przypadku Warszawy, targowisko. Już obserwujemy pierwsze typowo polskie problemy. Działkowcy nie chcą rezygnować ze swojej ziemi i zapowiadają blokowanie inwestycji. Tak, można ich wywłaszczyć, ale będzie to trwało. Na stadionie X-lecia w Warszawie handluje kilkanaście tysięcy ludzi i jest to największa syfiarnia nowożytnej Europy. Chluba naszej stolicy. Handlarze już zapowiedzieli, że tak łatwo nie ustąpią. Umowa z dzierżawcą terenów wygasa w czerwcu, a dopiero w lipcu ma ruszyć uprzątanie terenu i po wakacjach wjadą koparki...
Zadłużenie zagraniczne Polski ogółem wzrosło do 126,715 mld euro na koniec IV kw. 2006 roku z 121,923 mld euro na koniec III kw. 2006 roku, podał Narodowy Bank Polski w komunikacie w piątek.
W końcu 2005 roku zadłużenia zagraniczne wynosiło 112,112 mld euro.
Zadłużenie zagraniczne sektora rządowego i samorządowego wzrosło na koniec 2006 roku do 51,609 mld euro z 50,898 mld euro w III kwartale 2005 roku i wobec 49,745 mld euro rok wcześniej.
W tym samym czasie zadłużenie zagraniczne sektora bankowego wzrosło do 17,624 mld euro z 15,612 mld euro na koniec września i wobec 12,607 mld euro rok wcześniej. bankier.pl
Jeden z blogujących finansistów zastanawia się na swoim blogu (Blog Piotra Kuczyńskiego>>), czy budowanie stadionów nie będzie zbytnim obciążeniem dla naszej gospodarki. Mało tego, czy budowanie stadionów na kilka tygodni imprezy sportowej w kraju, gdzie sport jest w tragicznym stanie ma sens? Jedno jest pewne. Ceny mieszkań pójdą jeszcze wyżej, Polska zadłuży się jeszcze bardziej, a rozziew między Polską rozwiniętą, a tą klasy B będzie jeszcze większy. Już teraz wiemy, że brakuje 150 000 robotników budowlanych. Nie ma specjalistów, a na niektórych budowach już teraz pracują całe grupy obcokrajowców. Ceny materiałów budowlanych poszły w górę, bo po prostu ich nie ma i trzeba robić zapisy na rok do przodu (jak za komuny, nieprawdaż?). Materiały budowlane sprowadzamy już z zagranicy, a i tak nic to nie daje. Do czego zmierzam?
Chciałbym postawić prostą tezę, że Polacy nie poradzą sobie z organizacją EURO2012. Nie jestem malkontentem. Chciałbym jeździć po gładkich drogach i mieć fajną infrastrukturę, ale mówienie, że w Polsce można przeprowadzić kilkanaście ogromnych inwestycji w jednym momencie jest oderwane od rzeczywistości. Już teraz obserwujemy spore opóźnienia przy realizacji mniejszych inwestycji za pieniądze UE. Czasami winny jest Generalny Wykonawca, a czasami polski syf w postaci proceduralno-formalnych schodów. Urzędnicy nie radzą sobie z dobrym przygotowaniem postępowań przetargowych i opracowaniem dokumentacji inwestycyjnej. Kochani, inwestycje o jakich mówi się obecnie w mediach planuje się latami, a my mamy po wakacjach dopiero przygotować ustawy przyspieszające budowę i procedury. Załapujecie już, czy jeszcze nie? Podobno Portugalii prawie odebrano organizację Mistrzostw z powodu opóźnień. W Grecji wylewano ostatni asfalt na dzień przed olimpiadą. Mówienie, że ludzie, którzy nie radzą sobie z małymi inwestycjami rozbudują w krótkim czasie porty lotnicze, 1000 km autostrad, zrobią szybką kolei z Warszawy do Wrocławia (podobno podróż ma trwać 1,5h) itd. Mówienie takich rzeczy to zwykła manipulacja i zaklinanie polskiej rzeczywistości.
oto-polska.blogspot.com/search/label/infrastruktura
Wywietl wicej postw z tematu
Temat: czyste jeszcze konto he,he,he
czyste jeszcze konto he,he,he Już nawet 18-latkowie biorą pożyczki konsumpcyjne, kupują wymarzony sprzęt na
raty i nie spłacają zobowiązań.
biznes.onet.pl/0,1984595,wiadomosci.html
Rodzina wykorzystuje czasami czyste jeszcze konto młodych ludzi i bierze
kolejną pożyczkę. Rosną też zaległości związane z niespłacaniem należności za
zakupy zrobione w systemie ratalnym. Co szósty odnotowany w Krajowym Rejestrze
Długów ma mniej niż 25 lat. Najmłodsi - jeszcze niepełnoletni - mają
wielotysięczne zaległości w wyniku niepłacenia mandatów za jazdę na gapę.
Najnowszy raport InfoDług !!
Z najnowszego raportu InfoDług, opublikowanego przez InfoMonitor
Biuro Informacji Gospodarczej wynika, że w Polsce jest 1,36 miliona
osób, które mają zaległości w spłacie zobowiązań finansowych.
www.hotmoney.pl/artykul/8047/1/fin
anse-petla-naszych-dlugow-zaciska-sie.html
Natomiast liczba osób, które mają problem z terminowym regulowaniem
swoich zobowiązań wzrosła w ciągu trzech ost
atnich miesięcy o prawie 70 tysięcy, czyli o 5,4% - wynika z raportu.
Cała Polska żyje na kredyt !!!
W zadłużaniu Polski jesteśmy lepsi nawet od Edwarda Gierka. W latach
70. przybywało co prawda długów i kredytów, nie zawsze racjonalnie
wykorzystywanych, ale powiększał się też majątek. Tymczasem dziś
mamy zadłużenie, o jakim nie śniło się nawet Gierkowi. Pieniędzy
brakuje na wszystko, a majątku narodowego w polskich rękach
praktycznie już nie ma. Gdzie są więc pieniądze z prywatyzacji?
www.bankier.pl/wiadomosc/Cala-Polska-zyje-na-kredyt-1940359.html
Co miesiąc zadłużenie Polaków wzrasta średnio o ok. 170 mln zł.. W
najgorszym razie stanie przed nami prawdziwe widmo bankructwa i
konieczność sięgnięcia po pomoc z MFW
Zadłużenie zagraniczne Polski wzrosło z 631 mld zł do 717 mld zł.
Emeryci nakręcają spiralę długów w bankach
Bomba tyka - pisze "Puls Biznesu
" wyliczając, że jest w Polsce bardzo dużo osób, które mają po 60 lat i 15
kredytów. I podaje przykład pani Marii, rencistki z Dolnego Śląska. Ma ona
1089 zł miesięcznego dochodu, a do spłaty różnych kredytów aż 2537 zł na miesiąc.
www.hotmoney.pl/artykul/8037/1/puls-biznesu-emeryci-nakrecaja-spirale-dlugow-w-bankach-2.html
Takich osób jak pani Maria było na koniec 2008 r. 70 tys., a ich długi wobec
banków wynosiły 7 mld zł. Tak wynika z datowanego na luty opracowania na temat
przekredytowania osób indywidualnych w Polsce, do których dotarł "Puls
Biznesu". Dzisiaj liczba dłużników jest już o 10 tys. wyższa, a zadłużenia - o
1 mld zł.
Wywietl wicej postw z tematu
Temat: Przepraszam ze caly list zamiescilem -WARTO !!
Nuda w pracy ? Polonus cie rozsmieszy . Polonus , takie listy pisza emigranci , ktorzy w Polsce nic dobrego nie
zrobili , najczesciej nalezeli do PZPR a teraz z daleka udaja wielkich
patriotow .
Najczesciej wpadaja na pomysl ukazania swiatu swojego "geniuszu" w
postaci wykrycia dziejowego spisku hehe .
Jest takich cudakow duzo , najczesciej wlasnie na emigracjii , to taka
dla nich terapia .
Najciekawsze ze zawsze jakis "Polonus" sie na to lapie .
Czytajac tego pajaca :
> Spójrzmy obiektywnie, czym mamy się dzisiaj pochwalić. Kiedyś mówiono, że
> za Gierka było 30 mld długu, przyczyną tego była komuna. Dzisiaj po 16
> latach w wolnej Polsce dług urósł do 130 mld.
Przekonani jestescie zapewne ze na taka sume Polska sprzedala obligacje ,
i to jest w tej terapi piekne , pozostaje wrazenie ze sie juz z tego nie
wygrzebia hehe .
Fakty :
"Zadłużenie zagraniczne każdego kraju to problem poważny, mający istotny wpływ
na stabilność i perspektywy jego gospodarki.
Według danych Narodowego Banku Polskiego w ciągu drugiego kwartału zadłużenie
zagraniczne Polski zwiększyło się do 78,4mld USD (wzrosło o 5,8 mld USD).
Oznacza to, że w ciągu 6 miesięcy tego roku wzrosło ono o ok. 10%. Informacja
ta mogłaby być alarmująca, gdyby nie fakt, że zdecydowana większość tego
wzrostu była rezultatem zmiany relacji dolara do euro, a nie zaciągania nowych
zobowiązań przez polski rząd, samorządy, banki czy przedsiębiorstwa.
Szczegółowe pozycje w polskim zadłużeniu gospodarczym w połowie bieżącego roku
są następujące:
zadłużenie zagraniczne sektora rządowego i samorządowego to 33,6 mld USD (co
stanowi 43% zadłużenia ogółem) i jest o 9,4% wyższe niż po pierwszym kwartale
br.
polskie przedsiębiorstwa zwiększyły (o 8,7%) swoje zadłużenie zagraniczne do
37,4 mld. USD (co stanowi 48% zadłużenia ogółem). To poważna kwota!
obecne zadłużenie banków stanowi 9% naszych zagranicznych zobowiązań -wynosi
ono 7 mld 221 mln USD i wzrosło o 1,4%.
o 9,5% wzrosła wartość kredytów inwestorów bezpośrednich (po drugim kwartale
osiągnęła poziom 10,3 mld USD)
w ogólnej kwocie naszych długów, zadłużenia długoterminowe wynoszą 67,5 mld
USD, a krótkoterminowe 10,8 mld USD.
inwestorzy zagraniczni posiadali w połowie roku polskie papiery dłużne o
wartości 4,4 mld USD, co oznacza wzrost o 7,3% wobec wyników po pierwszym
kwartale."
globaleconomy.pl/content/view/208/22/
Wywietl wicej postw z tematu
Temat: Mocny zloty, bedzie jeszcze mocniejszy.
Trudna przeprawa eksporterów: Mocne wejście złotego w Nowy Rok Mocny złoty to korzyści dla osób, które spłacają kredyt walutowy. Nieco odetchnęli również kierowcy, bo nie drożeje benzyna. Gorzej jednak z polskimi eksporterami, dla których prowadzony interes robi się coraz mniej opłacalny. Problem staje się o tyle poważny, że to właśnie dzięki eksportowi Polska notowała ostatnio szybki wzrost gospodarczy. - Przedsiębiorcy muszą zaciskać pasa - mówią eksperci. Czy to jednak pomoże? Wczoraj kurs dolara i euro kolejny dzień z rzędu oscylował wokół rekordowo niskich poziomów wobec złotego. W godzinach popołudniowych amerykańska waluta kosztowała 2,96 - 2,97 zł, unijna natomiast 4,04 - 4,05 zł. Tak mocny złoty rodzi zagrożenie dla rodzimego eksportu. Narodowy Bank Polski publikuje wyniki ankiet, w których pyta przedsiębiorców, jaki ich zdaniem jest poziom opłacalności eksportu. To 3,40 zł za dolara - odpowiedzieli w ankiecie na czwarty kwartał. Tymczasem w ostatnich dniach cena amerykańskiej waluty spadła poniżej psychologicznej bariery 3 zł. - To obrazuje, z jakim problemem ci przedsiębiorcy muszą się zmierzyć. Trzeba jednak pamiętać, że w skali całej polskiej gospodarki 70 proc. produktów eksportowych przeliczanych jest na euro, a tylko 30 proc. na dolary - mówi Marcin Mrowiec, ekonomista Banku BPH. Przedsiębiorcy mogą wstrzymać rozwój Jednak na przestrzeni ostatnich kilku kwartałów to właśnie eksporterzy zarobili najwięcej i tym samym zgromadzili znaczne środki finansowe, które obecnie mogliby przeznaczyć na inwestycje. - Sparzeni kursem przedsiębiorcy mogą zdecydować się na zamrożenie produkcji na obecnym poziomie, lub ją zmniejszyć. Niestety, większość z nich się przed tym ryzykiem nie zabezpiecza, a szkoda, bo przecież można to robić -mówi Piotr Kuczyński, główny analityk Warszawskiej Grupy Inwestycyjnej. Podaje on przykład KGHM. Firma była w tym roku dobrze zabezpieczona przed ryzykiem kursowym i dlatego miała dobre wyniki. Wzmocnienie złotego prowadzi jednak do tego, że nawet jeśli te same techniki zastosuje się w przyszłym roku, to jej zyski znacznie spadną. - Być może, jeśli rzeczywiście eksporterzy zacisną zęby i nie podniosą cen, PKB specjalnie nie ucierpi, ale jak sam minister przyznaje, ograniczy ich dochody. To przełoży się na wyhamowanie na rynku pracy i być może na mniejszą ilość pieniędzy w kieszeniach pracowników, a to z kolei zmniejszy popyt wewnętrzny - uważa Piotr Kuczyński. - Przedsiębiorcy podejmują najważniejsze dla nich decyzje, bazując na własnym doświadczeniu. Jeśli więc uznają, że tego typu sytuacja jest przejściowa, to na pewien czas mogą zacisnąć pasa i bazować na bardzo niskich, a nawet ujemnych marżach. Pytanie tylko, na jak długo wystarczy im zapasów finansowych - dodaje Wojciech Kuryłek, główny ekonomista Kredyt Banku. Przyczyny umocnienia Eksperci są zgodni, że mocny złoty to efekt wstąpienia Polski do Unii Europejskiej. - Przeszły to wszystkie kraje, które wstępowały w szeregi Wspólnoty. Problem polega na tym, że w Polce proces ten przebiega zbyt szybko. Odpowiedzią na nasze problemy może być wejście do strefy euro, ale na to trzeba będzie jeszcze poczekać - ocenia Jeremi Mordasewicz, ekspert Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych. Jednocześnie ekonomiści podkreślają, że rządowi służy mocny złoty, zwłaszcza liczony na ostatni dzień roku kalendarzowego. Dzięki temu zmniejsza się bowiem dług publiczny, a tym samym zadłużenie zagraniczne Polski. Przystąpienie do Unii pomogło Generalnie złotemu sprzyjają napływające miliardy euro z Unii Europejskiej, nowe inwestycje zagraniczne i duże prywatyzacje PKO BP czy w przyszłym roku PZU i PGNiG. Duże znaczenie ma również przecena dolara na rynkach międzynarodowych. Złoty bowiem zyskuje, kiedy dolar traci. Środki, które gracze wycofują z amerykańskiej waluty, najczęściej zostają ulokowane gdzie indziej. Inwestorzy poszukują wtedy waluty, za którą stoi w miarę stabilna gospodarka i na której da się zarobić. - Te warunki spełnia złoty. Niewykluczone więc, że początek 2005 roku również będzie stał pod znakiem dalszego wzmocnienia złotego - uważa Marcin Mrowiec. A dolar pod koniec roku znajduje się w wyjątkowej niełasce inwestorów. Amerykańska waluta spadła we wtorek do kolejnego w ostatnich dniach historycznego minimum - 1,36 za euro. A na rynku wciąż krążą spekulacje, że ani Europejski Bank Centralny, ani amerykańscy bankowcy z Fed nie zahamują coraz większego spadku jego wartości. Inwestorzy zaspali Tymczasem polscy eksperci konsekwentnie przypominają, że przy niskiej płynności, z jaką mamy do czynienia w okresie świątecznym, nawet niewielkie transakcje poszczególnych inwestorów powodują duże wahania na rynku i wyraźną zmianę wyceny walut. Poza tym w końcówce roku gracze zazwyczaj mają dobre nastroje i wybaczą nawet nie najlepsze dane makroekonomiczne. Główny Urząd Statystyczny poinformował przecież, że pogorszyła się koniunktura w przemyśle, budownictwie i handlu w listopadzie. Mówi się o mniejszej ilości zamówień i sprzedaży. - Widać z tego, że szok poakcesyjny zaczyna powoli odbijać się gospodarce czkawką. Poza tym sprzedaż detaliczna co prawda w listopadzie wzrosła, ale prognozy były zdecydowanie bardziej optymistyczne i nieporozumieniem jest szukanie winy jedynie w spadku sprzedaży aut -- komentuje Piotr Kuczyński. Jego zdaniem, dynamika sprzedaży spada, a w przyszłym roku będzie jeszcze gorzej. A jeśli do tego doda się dane z poprzedniego tygodnia, mówiące o sporym wzroście produkcji, to można zacząć się obawiać, że nadal rosną zapasy, czyli że wzrost gospodarczy tak naprawdę nie jest tak duży, jak pokazują to statystyki. To praktycznie znaczy, że PKB rzeczywiście rósł, ale w przyszłym roku zmniejszenie zapasów będzie działało w odwrotnym kierunku. Według wiceprezesa NBP Krzysztofa Rybińskiego, umocnieni złotego o 1 proc. odejmie 0,15 proc. z PKB, jednocześnie jednak poprawiając perspektywy inflacyjne. Zdaniem ekspertów, NBP nie jest skłonny interweniować na rynku walutowym w najbliższym czasie. - Najpierw powinien zostać opublikowany dokument wyjaśniający znaczenie interwencji oraz procedury ich prowadzenia - uważa Mateusz Szczurek, główny ekonomista ING Banku Śląskiego. Ilona Domańska http://www.bankier.pl/wiadomosci/article.html?article_id=1237312
Wywietl wicej postw z tematu
Temat: PiSurary ruinuja polska gospodarke
PiSurary ruinuja polska gospodarke Samoobrona i LPR w zamian za poparcie rządu domagają się od PiS spełnienia
postulatów, które kosztowałyby budżet około 3,4 miliarda złotych
Tymczasem kłótnie polityków osłabiają złotego tak, że Polacy muszą coraz
więcej płacić za zaciągnięte kredyty walutowe. Za poparcie PiS w głosowaniu
wotum zaufania dla rządu Liga Polskich Rodzin i Samoobrona zażądały
spełnienia swoich warunków. Premier Marcinkiewicz odpowiedział im wymijająco.
Tymczasem jeżeli się zgodzi, to według szacunków "Rzeczpospolitej", zapłacimy
za to 3,4 mld zł, co oznacza średnio 142,3 zł na podatnika. Niektórzy
ekonomiści mówią, że poparcie może kosztować i 5 mld zł. Najkosztowniejsze
dla państwa są postulaty Samoobrony. Z naszych wyliczeń wynika, że tylko za
zwolnienie wszystkich emerytów i rencistów z podatku dochodowegotrzeba będzie
zapłacić 1,54 mld zł. Najmniej kosztowny jest natomiast postulat LPR
wprowadzenia tzw. becikowego, co kosztować będzie ok. 360 mln zł. Kłótnie
polityków osłabiają złotego. To powoduje znaczny wzrost wartości kredytów
walutowych zaciągniętych przez Polaków. Od wyborów parlamentarnych
powiększyły się one o 1,2 miliarda złotych. Co miesiąc rodzina kredytobiorcy
będzie musiała wydać z tego powodu kilkadziesiąt złotych.
www.rzeczpospolita.pl/gazeta/wydanie_051108/ekonomia/ekonomia_a_1.html
Za kłótnie polityków płacą wszyscy, którzy zaciągnęli kredyty walutowe. Coraz
większe są też wydatki budżetu na spłatę zadłużenia państwa.Niepokoje
związane z tworzeniem rządu negatywnie wpływają na inwestorów zagranicznych.
Szczególnie niekorzystnie przyjęli oni sobotni wywiad minister finansów
Teresy Lubińskiej, źle wyrażającej się o zagranicznych firmach działających w
polskim handlu. Nic dziwnego, że wyprzedają naszą walutę, przez co kurs
złotego jest coraz niższy. Od wczoraj euro i dolar podrożały po 2 grosze. Od
wyborów złoty wobec euro osłabił się o 11 groszy, a w stosunku do dolara o 15
groszy. Na skutek tych zmian zadłużenie zagraniczne Polski oraz zadłużenie
gospodarstw domowych i firm w ostatnich tygodniach wzrosło aż o 6,2 mld zł.
www.rzeczpospolita.pl/gazeta/wydanie_051108/ekonomia/ekonomia_a_10.html
Przyjmując wartość kredytów walutowych ludności według stanu z września,
można szacować, że w ostatnich tygodniach wzrosła ona o ponad 1,2 miliarda
złotych. Odpowiednio rosną również koszty obsługi tego długu - o mniej więcej
250 milionów złotych rocznie. Powodów do radości nie mają zwłaszcza świeżo
upieczeni kredytobiorcy. Przykładowo, osoba, która zaciągnęła niedawno 150
tys. zł kredytu we frankach szwajcarskich, a kredyt przeliczano przy kursie
2,5 zł za franka, poniosła na ostatnim wahnięciu naszej waluty stratę w
wysokości 6,6 tys. zł. O tyle wzrosła wartość jej kredytu. Dodatkowo będzie
musiała zapłacić wyższe raty kapitałowe i odsetki. Oczywiście wszystkie te
wyliczenia zakładają, że politycy nie dojdą do porozumienia w sprawie
powołania rządu i wysokie kursy walut utrzymają się dłużej.
Państwo również traci
Zawirowania polityczne spowodowały też znaczny spadek cen obligacji
skarbowych. Od początku września rentowność obligacji wzrosła w zależności od
terminu wykupu od 0,8 do 1,2 pkt proc. Inwestorzy żądają też coraz niższych
cen papierów skarbowych na organizowanych przez Ministerstwo Finansów
przetargach. Dla budżetu państwa oznacza to wzrost kosztów obsługi długu.
Można szacować, że za odsetki od papierów wyemitowanych już po wyborach
państwo zapłaci dodatkowo prawie 100 mln zł. Rentowność bonów rocznych na
wczorajszym przetargu wzrosła o prawie 0,2 pkt proc., co oznacza przychody
niższe o przeszło półmiliona złotych.
Osłabienie złotego spowodowało bardzo wyraźny wzrost wartości
naszego zadłużenia zagranicznego. Polska dość odważnie zadłużała sięw
ostatnich latach na rynkach zagranicznych. Do niedawna umacnianie się złotego
sprawiało, że nasz dług w przeliczeniu na złote zmniejszał się. Teraz ta
tendencja odwróciła się. Szacujemy, że od sierpnia tylko z tytułu różnic
kursowych wzrósł o cztery miliardy złotych. W przeliczeniu na złote o około
950 mln zł wzrosło także walutowe zadłużenie przedsiębiorstw. W odróżnieniu
od osób prywatnych, firmy nie odczują jednak zbyt mocno jego skutków. Po
pierwsze, przedsiębiorstwa mające kredyty walutowe bardzo często sprzedają za
granicę towary i usługi, a więc wzrost zadłużenia w walutach rekompensują
sobie wyższymi przychodami ze sprzedaży na eksport. Po drugie, udział
kredytów zaciągniętych w walutach przez firmy jest znacznie mniejszy niż w
przypadku gospodarstw domowych.
Kaczory dymisja !!!!!!!!!!
Wywietl wicej postw z tematu
Temat: Długie długi Gierka
herrrkagan napisała:
> 2) A na import nas dzis stac, bo sie zadluzamy, aby moc cokolwiek
> importowac.
Import
nbp.pl/statystyka/Bilans_platniczy/bop_m_2000_2009.xls
2008 202 mld USD
2007 162 mld USD
Zadłużenie zagraniczne
nbp.pl/statystyka/DWN/zadl96_08.xls
2008 242 mld USD
2007 233 mld USD
Przyrost zadłużenia 2008/2007 = 9 mld USD = +3,8% czyli mniej więcej tyle co
odsetki, a więc import był sfinansowany przede wszystkim eksportem (177 mld w
2008) a także wpływami z turystyki, transferami emigracji i z UE oraz
inwestycjami zagranicznymi.
> I pamietaj, ze zyski firm dzialajacych w Polsce, nie
> zostaja dzis w Polsce, a emigruja na konta zagranicznych wlascicieli
A pomimo to pozostają dolary na import i obsługę zadłużenia, bo poniesione
koszty (w tym zainwestowany kapitał) pozostają w kraju. Z tych kosztów możemy
sfinansować import.
> tych fabryk... Jak w II RP, ktora tak marnie skonczyla!
> 3) Polska sluzba zdrowia znajduje sie dzis w stanie upadku, po 20
> latach "reform" i "transformacji". Chyba, ze mowisz o ekskluzywnych,
> prywatnych klinikach i szpitalach, na ktore stac jest dzis gora 1%
> ludnosci Polski.
A jednak średnia długość życia wreszcie znacząco wzrosła po 20 latach stagnacji :
www.stat.gov.pl/cps/rde/xbcr/gus/PUBL_Przecietne_dalsze_trwanie_zycia_w_latach_1950-200.xls
Mężczyźni :
1970 - 66,62
1980 - 66,01
1989 - 66,76
2000 - 69,74
2007 - 70,96
Kobiety :
1970 - 73,33
1980 - 74,44
1989 - 75,45
2000 - 78,00
2007 - 79,74
> 4) Jak pisalem: w latach 1960. doskonale sie sprzedawala na swiecie
> tandeta japonska, a dzis dokonale sie sprzedaje tandeta chinska.
> Wiec upadek naszego eksportu w poznym PRLu mial podloze wylacznie
> polityczne - blokada ekonomiczna, popierana zreszta przez
> Kosciol i Walese oraz cala gore NSZZ Solidarnosc, wbrew interesom
> Polski i Polakow...
Spadek PKB zapoczątkowany w 1979 i przyśpieszający od początku 1980, nie miał
nic wspólnego z Solidarnością tylko utratą płynności dewizowej z powodu zbyt
dużego do możliwości gospodarki zadłużenia i katastrofą w produkcji żywności.
> 5) Zadluzenie zagraniczne Polski rosnie, poniewaz mamy ujemny bilans
> obrotow z zagranica (deficit of current account). Na dodatek
> ostatnio wzielismy kolejna, 50 miliardowa pozyczke z IMF (MFW),
To jest nie uruchomiona linia pożyczkowa o wartości 20 mld USD. Dopóki jest nie
uruchomiona to długu nie ma.
> 6) Przelicza sie caly koszyk dobr, a nie poszczegolne dobra
> wchodzace w ten koszyk. W PRLu samochody osobowe byly drogie,
> ale tanie byly bilety autobusowe, tramwajowe i kolejowe. Drogie byly
> importowane alkohole, ale tani byl chleb i mieso (to ostatnie bylo
> zas za tanie, stad byl go relatywny deficyt)...
Tylko dotowane w dużej części chleb i mleko były tanie (ale na terenach
wiejskich gdzie mieszkało 50% ludności sprzedaż chleba była limitowana i stało
się w długich kolejkach) reszta była bardzo droga :
Mleko 2% - 0,70 USD
Chleb 0,8 kg - 0,90 USD
Wieprzowina kolejkowa - 9,5 USD
Wieprzowina komercyjna (targowiska i sklepy komercyjne)- 17 USD
Kurzak - 12,3 USD za 1 kg
Jaja - 0,8 USD za 1 szt.
Cukier na kartki - 2,4 USD
Cebula - 2,2 USD
Masło - 4 USD za kostkę
Cytryny - 6,8 USD
Kawa Extra Select - 13 USD za 100g
Wódka - 18,6 USD
Benzyna 78 okt. - 2 USD
Bilet PKP pośp. 200 km II kl. - 24 USD
Żywność pomimo że trudno dostępna (cukier, cytryny, kawa, mięso, chlebna wsi)
była bardzo droga a artykuły przemysłowe miały wręcz ceny kosmiczne. Jeżeli
płaca wynosiła 1000 USD to w 1977 przeciętna emerytura 430 USD - porównaj sobie
ówczesną siłę nabywczą takiej emerytury.
Nikt nie nazywa obecnie dobrobytem możliwości żywienia się mlekiem, chlebem,
kartoflami i jajkami.
> 7) W makroekonomii mamy tylko szacunki: PKB, zadluzenia,
> bezrobocia itp. Ekonomia to nie apteka, tu sie nie da niczego
> dokladnie zmierzyc...
NBP i międzynarodowe instytucje finansowe to zmierzyły. Banki zagraniczne znają
dokładne saldo swoich należności od rezydentów w Polsce, a MF i banki polskie
znają dokładne saldo swoich zobowiązań.
Klub Londyński i Paryski znają swoje należności co do centa.
> 9) A znasz definicje PKB? Poza tym do roku 1990 nie
> liczylismy w Polsce PKB a NMP (Net Material Product) czyli
> inaczej dochod narodowy. Poducz sie troche zanim zaczniesz sie
> zajmowac ekonomia...
Wszystko da się wyliczyć na podstawie zgromadzonych danych statystycznych i np.
Uniwersytet w Groningen to zrobił :
www.conference-board.org/economics/database.cfm
Wywietl wicej postw z tematu
Temat: I znowu nasze na wierzchu
Gość portalu: Fragless napisał(a):
> biznes.onet.pl/0,801965,wiadomosci.html
> Polecam uwazna lekture tego tekstu, a w szczegolnosci przytaczanych w nim
> liczb. Ktos dalej twierdzi, ze doplacimy?
Najpierw Rzepa:
www.rzeczpospolita.pl/gazeta/wydanie_030927/ekonomia/ekonomia_a_2.html
teraz przepisac, zanim bedzie platne:
Rynek finansowy Inwestorzy boją się wysokiego deficytu budżetowego
Drogie euro przybliża do kryzysu
Inwestorzy nadal pozbywają się złotego. Wczoraj sprowadziło to przejściowo kurs
polskiej waluty w stosunku do euro do najniższego poziomu w historii. Kurs
złotego obniżył się o ponad 1 proc. z powodu obaw o sytuację budżetową. Drogie
euro zwiększa wartość naszego zadłużenia, co z kolei znacznie zwiększa ryzyko,
że dług przekroczy poziom 55 proc. PKB. To już grozi kryzysem finansów
publicznych.
Analitycy zgodnie twierdzą, że rynek walutowy obawia się o sytuację budżetu w
przyszłym roku, dlatego inwestorzy wyzbywają się złotego. Wczoraj za euro
płacono ponad 4,55 zł, o blisko 5 groszy więcej niż w czwartek. O 3 grosze do
3,94 złotego zdrożał także dolar. Złoty zdołał odrobić część strat, ale na
rynku utrzymał się niepokój.
Średnioterminowa strategia finansów publicznych przyjęta przez rząd zakłada, że
wartość długu publicznego sięgnie 54,8 proc. PKB, bardzo blisko pułapu 55
proc., po przekroczeniu którego w roku następnym nie można zwiększać deficytu.
Ostatnio jeden z przedstawicieli ministerstwa finansów powiedział agencji
Reuters, że zgodnie z przepisami minimalne przekroczenie tego poziomu
spowoduje, że dwa lata później finanse publiczne ulegną paraliżowi. W takim
przypadku w 2006 roku konieczne byłoby uzyskanie nadwyżki w budżecie w
wysokości około 2 proc. PKB, co zdaniem Krzysztofa Rybińskiego, głównego
ekonomisty BPH PBK, będzie wymagać cieć wydatków o kwotę około 60 mld zł.
Słaby złoty szkodliwy dla budżetu
Zdaniem Rybińskiego wystarczy, żeby kurs złotego utrzymał się na średnim
poziomie z ostatnich dni i rosnąca wartość długu wpłynie na przekroczenie
pierwszego poziomu "budżetowego bezpieczeństwa". Kluczowy jest kurs złotego
względem euro, gdyż obecnie około 55 proc. zadłużenia zagranicznego Polski
nominowane jest w euro, w przyszłym roku - zdaniem analityków - udział ten może
wzrosnąć do 60 proc. Zdaniem ekonomistów BPH PBK, przekroczenie wartości długu
do PKB na poziomie 55 proc. może spowodować konieczność głębokich cieć wydatków
i zmiany w ustawie o finansach publicznych i konstytucji. - W drugim
scenariuszu do strefy euro wchodzić będą dopiero nasze wnuki - napisano w
raporcie banku.
Czy przesadzona reakcja?
Marcin Mróz, główny ekonomista Societe Generale uważa, że reakcje na budżet są
nieco przesadzone. Sytuacja rynkowa jest niezmienna od kilku tygodni. Zmiany
kursu złotego dyktują spekulanci i nie widać na razie oznak paniki, a raczej
wyczekiwanie.
Mróz podkreślał w rozmowie z "Rz", że kapitał spekulacyjny odpływa z Polski już
od połowy roku, co oznacza, że inwestorzy dyskontowali już wtedy sytuację,
którą mamy teraz. Nasz rozmówca ocenia, że najwięksi gracze pozostają poza
rynkiem walutowym. - Czekają na ostateczną wersję budżetu i na to, jak
zareagują na nią agencje ratingowe - mówi Mróz. Kilka tygodni temu agencja
Standar & Poor's wskazywała na możliwość obniżenia swojej oceny polskiego
długu. Ministerstwo Finansów nie widzi podstaw dla piątkowej wyprzedaży złotego
i polskich obligacji skarbowych.
Wiktor Krzyżanowski, rzecznik prasowy resortu uważa, że jest to wynik jedynie
indywidualnych decyzji inwestorów. Dariusz Rosati, członek RPP w rozmowie z
agencją Reuters uznał, że wczorajsze osłabienie złotego było przejściowe. SZ. K.
A teraz najwazniejszy komentaz do tego, ze stron UPR
"Należy dodać również, że coraz droższa unijna waluta to również coraz wyższa
polska składka do unijnego budżetu.
Jeśli kilka miesięcy temu 1 euro kosztowało 3.90 zł a obecnie już prawie 4.60
zł to jest to wzrost o prawie 15% i o tyle więcej złotówek polski rząd będzie
musiał przeznaczyć na to aby wypełnić swoje zobowiązania mimo, pojawiających
się głosów ostrzegawczych, że tak wysoka składka dobije nasz budżet.
Już w 2005 roku Polska składka wzrośnie do pełnej i wyniesie ponad 2.5 mld euro
co stanowi obecnie odpowiednik kwoty 11.5 mld zł w przypadku kryzysu
finansowego i załamania złotego kwota ta z pewnością wzrośnie jeszcze bardziej."
Laczac to z niechecia do kupowania obligacji rzadowych sa ciekawe perspektywy.
Skladki placimy w euro a nie w zlotowkach. Czeka nas tanszy eksport i drozszy
import oraz "drozsza" skladka unijna.
przy wystepowaniu o fundusze, w przypadku postepujacego spadku wartosci
zlotego, moze czesto sie okazywac, ze w momencie zatwierdzenia subwencji
unijnych dla danego projektu, jego kalkulacje beda nieaktualne i wlasna czesc
inwestora bedzie za mala do jego realizacji.
Krzysztof
Wywietl wicej postw z tematu
Temat: Czy to już panika?
Nie widać dna? To co wydawało się do niedawna jedynie krakaniem pesymistów zaczyna przybierać
kształt realnego zagrożenia krachem finansowym.
Jak zwykle kilka ostanich niusów.
2003.09.26 17:51
Wyprzedaż złotego i obligacji
Złoty gwałtownie osłabł w piątek na fali utrzymywania się niepewności co do
polityki gospodarczej rządu. W ciągu dnia za 1 euro inwestorzy płacili nawet
ponad 4,55 zł, czyli najwięcej od momentu wprowadzenia euro.
W trakcie notowań złoty stracił 1 proc. Pod koniec notowań sytuacja się
uspokoiła. Euro było wyceniane na poziomie 4,5225 zł, zaś dolar 3,9425 zł.
"Kolejne wypowiedzi polityków powodują takie a nie inne zmiany cen. Te zmiany
idą w zasadzie w jednym kierunku: nie widać chętnych do zakupu obligacji i w
związku z tym do kupowania złotego. Dlatego mamy osłabianie złotego" -
powiedział PAP Robert Kęsicki, dealer Kredyt Banku.
"Przy tak płytkim rynku nawet nieduże zlecenia powodują gwałtowne zmiany cen" -
dodał Kęsicki.
Zdaniem rozmówcy PAP inwestorów niepokoją prognozy dotyczące wielkości długu
publicznego w przyszłym roku.
Według Bogusława Grabowskiego z Rady Polityki Pieniężnej, dług publiczny może
przekroczyć konstytucyjny próg 60 proc. PKB już w 2004 roku, o ile złoty nadal
będzie tak znacznie tracił na wartości.
Zgodnie ze "Średniookresową strategią finansów publicznych" dług w 2004 roku
wyniesie 54,8 proc. PKB.
"Nie widać światełka w tunelu mimo uspokajających wypowiedzi polityków. Trzeba
dać wyraźny sygnał, że zmiany będą szły w kierunku poprawy stanu finansów
publicznych, a nie odkładać zmian do lat 2005-2006. Przyszły rok będzie
wyjątkowo trudny, bo rząd będzie układać budżet na rok wyborczy. Nie sądzę,
żeby wtedy można było przeprowadzić cięcia w wydatkach, skoro nie można zrobić
tego teraz" - powiedział Kęsicki.
Załamaniu złotego towarzyszyła w piątek wyprzedaż papierów, zwłaszcza tych o
dłuższych terminach zapadalności.
Ok. 16.30 rentowność obligacji dwuletnich OK0805 wynosiła 5,16 proc.
Dochodowość papierów pięcioletnich PS0608 wynosiła 5,70 proc., a
dziesięcioletnich DS1013 6,08 proc.
"Mieliśmy do czynienia z wyprzedażą papierów na długim końcu krzywej. Dane o
cenach żywności w pierwszej połowie sierpnia nie pomogły w przełamaniu tego
trendu. Rentowności mamy nadal bardzo wysokie, spadła jedynie dochodowość
dwuletnich obligacji. W porównaniu do czwartkowego zamknięcia była ona niższa
o 3 punkty bazowe" - powiedziała PAP Agnieszka Decewicz, analityk Pekao SA.
www.money.pl/pieniadze/komentarze/20030926/47215/
Drogie euro przybliża do kryzysu
Inwestorzy nadal pozbywają się złotego. Wczoraj sprowadziło to przejściowo
kurs polskiej waluty w stosunku do euro do najniższego poziomu w historii.
Kurs złotego obniżył się o ponad 1 proc. z powodu obaw o sytuację budżetową.
Drogie euro zwiększa wartość naszego zadłużenia, co z kolei znacznie zwiększa
ryzyko, że dług przekroczy poziom 55 proc. PKB. To już grozi kryzysem finansów
publicznych.
Analitycy zgodnie twierdzą, że rynek walutowy obawia się o sytuację budżetu w
przyszłym roku, dlatego inwestorzy wyzbywają się złotego. Wczoraj za euro
płacono ponad 4,55 zł, o blisko 5 groszy więcej niż w czwartek. O 3 grosze do
3,94 złotego zdrożał także dolar. Złoty zdołał odrobić część strat, ale na
rynku utrzymał się niepokój.
Średnioterminowa strategia finansów publicznych przyjęta przez rząd zakłada,
że wartość długu publicznego sięgnie 54,8 proc. PKB, bardzo blisko pułapu 55
proc., po przekroczeniu którego w roku następnym nie można zwiększać deficytu.
Ostatnio jeden z przedstawicieli ministerstwa finansów powiedział agencji
Reuters, że zgodnie z przepisami minimalne przekroczenie tego poziomu
spowoduje, że dwa lata później finanse publiczne ulegną paraliżowi. W takim
przypadku w 2006 roku konieczne byłoby uzyskanie nadwyżki w budżecie w
wysokości około 2 proc. PKB, co zdaniem Krzysztofa Rybińskiego, głównego
ekonomisty BPH PBK, będzie wymagać cieć wydatków o kwotę około 60 mld zł.
Słaby złoty szkodliwy dla budżetu
Zdaniem Rybińskiego wystarczy, żeby kurs złotego utrzymał się na średnim
poziomie z ostatnich dni i rosnąca wartość długu wpłynie na przekroczenie
pierwszego poziomu "budżetowego bezpieczeństwa". Kluczowy jest kurs złotego
względem euro, gdyż obecnie około 55 proc. zadłużenia zagranicznego Polski
nominowane jest w euro, w przyszłym roku - zdaniem analityków - udział ten
może wzrosnąć do 60 proc. Zdaniem ekonomistów BPH PBK, przekroczenie wartości
długu do PKB na poziomie 55 proc. może spowodować konieczność głębokich cieć
wydatków i zmiany w ustawie o finansach publicznych i konstytucji. - W drugim
scenariuszu do strefy euro wchodzić będą dopiero nasze wnuki - napisano w
raporcie banku.
www.rzeczpospolita.pl/gazeta/wydanie_030927/ekonomia/ekonomia_a_2.html
Wywietl wicej postw z tematu
Temat: Czy to już panika?
Polecam w uzupełnieniu jeszcze tę wiadomość z Reutersa.
POWTÓRZONA-55-procentowy poziom długu może sparaliżować finanse
Wojciech Moskwa
WARSZAWA (Reuters) - Ministerstwo Finansów przyznało w czwartek, że Polska
będzie bliska przekroczenia w 2004 roku progu ostrożnościowego, który
wymuszałby dramatyczne cięcia budżetowe i pozostawiał znacznie węższy margines
błędu, niż zakładał rynek.
W zaprezentowanej w tym tygodniu średniookresowej strategii finansów
publicznych minister finansów, Andrzej Raczko założył, że dług publiczny nie
przekroczy poziomu 60 procent PKB, powyżej którego konstytucja nakazuje
automatycznie zrównoważyć budżet.
Jednak bliższe spojrzenie na ustawę o finansach publicznych pokazuje, że
istnieje mniej znany próg ostrożnościowy na poziomie 55 procent i jego
przekroczenie w przyszłym roku może pociągnąć za sobą nie mniej groźne
konsekwencje.
Raczko planuje, że w przyszłym roku dług publiczny osiągnie poziom 54,8
procent PKB, czyli znajdzie się niebezpiecznie blisko tej granicy.
"Jeżeli w 2004 roku minimalnie przekroczymy poziom 55 procent, to w dwa lata
później finanse publiczne praktycznie ulegną paraliżowi" - powiedział
Reuterowi wysoki przedstawiciel Ministerstwa Finansów.
Według analityków, dług publiczny prawdopodobnie przekroczy w 2004 roku 55
procent, chyba że rząd zdecyduje się na ograniczenie wydatków, przyspieszenie
prywatyzacji lub też złoty umocni się do euro, zmniejszając wartość polskiego
długu zagranicznego.
Plan Raczki zakłada przekroczenie poziomu 55 procent w 2005 roku, tak by
wydatki można było zamrozić na odpowiednio wysokim poziomie. Jeśli jednak
stanie się to rok wcześniej, to plany wydatków trzeba będzie radykalnie
ograniczyć.
Ratunek dla rządu mogą stanowić planowane zmiany w ustawie o finansach
publicznych. Zakładają one, że transferów do funduszy emerytalnych nie
wliczałoby się do zadłużenia, co dałoby obecnemu gabinetowi większe pole
manewru. Dług publiczny w 2003 roku ma wynieść 52 procent PKB.
Według analityków nie wiadomo jednak, czy te zmiany przyjmie Unia Europejska.
Polska stanie się członkiem UE w maju 2004 roku i nie może przyjmować
rozwiązań sprzecznych z prawodawstwem unijnym.
"Polska już stoi na krawędzi i wieje duży wiatr. Możemy albo zatrzymać się na
niej, albo spaść w przepaść" - powiedział Krzysztof Rybiński, główny
ekonomista banku BPH-PBK.
WĘŻSZY MARGINES BŁĘDU
Ustawa o finansach publicznych mówi, że kiedy dług sektora publicznego
przekroczy 55 procent, deficyt w następnym budżecie przyjętym przez rząd musi
gwarantować, że dług skarbu państwa nie wzrośnie.
Jeżeli próg 55 procent zostanie w przyszłym roku przekroczony, to z powodu
opóźnienia w obliczaniu PKB, ograniczenia budżetowe dotyczyłyby dopiero roku
2006. Poziom długu skarbu państwa, czyli nie licząc zadłużenia samorządów,
agencji i funduszy rządowych, w 2006 musiałby być więc mniejszy niż w 2004.
Zgodnie ze średniookresową strategią finansów publicznych, dług publiczny w
2004 roku ma wzrosnąć do 54,8 procent PKB, 59,3 procent w 2005, a następnie
utrzymywać się tuż poniżej poziomu 60 procent. Przekroczenie poziomu 60
procent oznaczałoby konieczność automatycznego zbilansowania budżetu.
"Różnica jednego punktu procentowego w kursie złotego do euro może przesądzić,
czy poziom 55 procent zostanie przekroczony w 2004 roku, co miałoby fatalne
konsekwencje" - powiedział wysoki przedstawiciel Ministerstwa Finansów,
dodając, że przy obliczaniu zadłużenia na 2004 roku przyjęto kurs 4,24 złotego
za euro.
Obecnie kurs euro oscyluje wokół 4,50 złotego. Ponad połowa polskiego
zadłużenia zagranicznego, które na koniec lipca wynosiło 118 miliardów
złotych, jest denominowana w euro.
Według analityków, ponieważ do obliczania wartości polskiego długu w przyszłym
roku zostanie użyty kurs złotego z 31 grudnia 2004, politycy mogą celowo
opóźniać prywatyzację prywatyzację, by pod koniec przyszłego roku zapewnić
napływ kapitału, który we właściwym momencie wzmocniłby polską walutę.
"Raczko zrobi wszystko co w jego mocy, by nie dopuścić do przekroczenia
poziomu 55 procent, ponieważ oznaczałoby to polityczną katastrofę dla lewicy w
wyborach 2005 roku oraz niechybne opóźnienie w przyjęciu euro" - powiedział
analityk jednego z polskich banków.
"Politycy mają wybór - albo podwoją wpływy z prywatyzacji (co oznaczałoby
zmniejszenie zadłużenia poprzez wzrost przychodów), albo zaczną majstrować
przy ustawie o finansach publicznych, co jednak grozi radykalną reakcją
rynku" - powiedział Rybiński.
www.bankier.pl/wiadomosci/article.html?article_id=878908
Wywietl wicej postw z tematu
Strona 3 z 4 • Znaleziono 204 wypowiedzi • 1, 2, 3, 4
|
|