Temat: Ciekawe obiekty w Wawrze
Przeczytałem wszystkie wypowiedzi z tego i innych powiązanych /nawet z
2003r./wątków dotyczące ciekawych wawerskich obiektów, wbrew pozorom,
z należytą uwagą.
Za niespotykane wręcz zaangażowanie się ewak i przekazane przez andrzeja_b2
informacje, znane tylko nielicznym /wawerce :))/należne jest podziękowanie.

Bądźmy jednak realistami w chęci ratowania od zapomnienia, wartościowych pod
wzgledem architektonicznym obiektów w Wawrze, a to, z co najmniej kilku
powodów.
Pierwszy to 'święte' prawo własności które w przypadku ul. Kościuszkowców
jednoznacznie wpływa na los budowli.
Następny to błędy popełnione przez decydentów, nie tylko lokalnych.
Stara szkoła przy Płowieckiej została skazana na zagładę nie wskutek tarć i
roszczeń własnościowych rozgrywanych między spadkobiercami byłych właścicieli a
miastem chętnym do zasiedzenianieruchomości.
'Wyrok' wydano na nią już wcześniej poprzez wyrażenie zgody na wybudowanie w
bezpośrednim sąsiedztwie odmieńca i wcale nie jest wykluczone, że jak
najbardziej zgodnie z miejscowym planem zagospodarowania, a jezeli takiego
wówczas nie było to wydano decyzję dopuszczjącą warunki dla takiej zabudowy,
którą mamy okazję oglądać po zachodniej stronie 'murowanki'.
Oczywiście nie krytykuję tutaj tego budynku, tylko lokalizację, 500 m dalej
byłby on atrakcją.
Następny problem to brak jasnego zrównoważonego programu ochrony wartościowych
obiektów w całym mieście stołecznym. Wysiłki dzielnic są najróżniejsze,
niektóre znajdują sponsorów ale i nie szczędzą własnych środków. Inne jak Wawer
borykają się z niedowładem komunikacyjnym i lichą infrastrukturą. Wtedy oceny
działań podejmowanych 'z urzędu' mogą być tylko takie jak zamieszczona przez
andrzeja_b2 w jednym z postów /b.delikatna i taktowna nawiasem mówiąc/.
W momencie gdy Praga Płd. grodzi /chyba z nudów/ skwerki przy
Grochowskiej/Podskarbińskiej Wawer nie ma za co poprawić dachu na jednym z
nielicznych bydynków z dłuższą historią połozonego w szczególnym miejscu.

Tyle biadolenia.
Pomysł ewak tyczacy się młodzieży to jest to.
Wędrując po necie nie trudno odnależć próby licealistów /LO Anin/ ocierających
się o tematykę niezbyt długiej historii Wawra z uwzględnieniem starszych
budowli, ulic, dziejów rodów czy rodzin.
Nawet przyjemne mini-esseje o Radości czy Falenicy młode ludki piszą a
zamieścić specjalnie nie mają gdzie.
Wawer mało im proponuje, dla porównania Wesoła jest dużo dalej w takich niby
prostych sprawach i np. o działalności Wawerskiej Spółki Wodnej na terenie
Miłosnej bez problemu poczytać można na włwściwej stronie bez specjalnej męki z
wyszukiwarką.
Mówił jeden taki "... wybierzmy młodość ..." tylko ,że specjalnie nic mu z
tego nie wyszło.

W przypadku katalogowania cennych obiektów /nie tylko Wawra/ i zbierania o nich
informacji gimnazjaliści i licealiści mogą zdziałać dużo, a to jest pierwszy
etap do uwzględnienia starej architektury w planach, strategiach i innych
materiałach i w ślad za tym przywrócenia, gdzie to jest możliwe, jej
funkcjonalności.

Wywietl wicej postw z tematu



Temat: JOLANTA SKROBSKA nadal wierzy w sprawiedliwość!!!
"J.Skrobska opiekowała się mamą a następnie po jej śmierci została w domu sama."

Dlaczego nie przeprowadziła wtedy postępowania spadkowego, które dokładnie
określiłoby spadkobierców i ich udziały?

Skoro członkowie dalszej rodziny "wielokrotnie na rodzinnych spotkaniach
podkreślali, że nie roszczą pretensji", to tym bardziej należało uregulować
sprawy własnościowe nieruchomości.
Nie może się tłumaczyć brakiem pieniędzy na koszty sądowe, bo przecież miała
"dochody ze sklepu i garażu,oraz kilka propozycji innej działalności gospodarczej".

Podsumujmy:
J.Skrobska posiadała umiejętności prowadzenia działalności gospodarczej,
niewielką gotówkę na opłacenie kosztów sądowych, obietnicę zrzeczenia się praw
własności przez dalszą rodzinę, a więc posiadała realną perspektywę uzyskania
prawa własności nieruchomości.
Co stało na przeszkodzie, że tego nie zrobiła?

Dlaczego występowała o zasiedzenie?
Kodeks Cywilny:
Art. 172. § 1. (81) Posiadacz nieruchomości nie będący jej właścicielem nabywa
własność, jeżeli posiada nieruchomość nieprzerwanie od lat dwudziestu jako
posiadacz samoistny, chyba że uzyskał posiadanie w złej wierze (zasiedzenie).

§ 2. (82) Po upływie lat trzydziestu posiadacz nieruchomości nabywa jej
własność, choćby uzyskał posiadanie w złej wierze.

Podsumujmy:
1. postępowania spadkowego nie przeprowadziła,
2. prawa własności w trybie art. 172 nie uzyskała

Wyjaśnienie:
Dlaczego J.Skrobska chciała uzyskać zasiedzenie a nie prowadziła postępowania
spadkowego?

Jako spadkobierczyni byłaby współwłaścicielem w części ułamkowej, tj. tylko np.
1/8. Ponieważ jako współwłaściciel "władała jak właściciel", to mogła ją
zasiedzieć i przejąć 100% własności.
Wtedy pozostali nie otrzymaliby nic.

„Władać jak właściciel”, oznacza w zasadzie, że ktoś zachowuje się jak
właściciel i nie dopuszcza innych współwłaścicieli do posiadania i zarządu daną
nieruchomością. Osoba taka, jako że sama jest współwłaścicielem np. w 1/8, może,
o ile włada całą nieruchomością, domagać się, po upływie wyżej wskazanych
okresów czasu, od sądu, stwierdzenia zasiedzenianieruchomości w 7/8. Wraz z jej
1/8 da to w sumie prawo własności całej nieruchomości.


annag13 napisała:
- w jednym miejscu: "Nikt z dalszej rodziny nie rościł pretensji do domu"
- trochę niżej : "jeśli nie przejdzie zasiedzenie to po prostu spłaci rodzinę"

Dalsza rodzina J.Skrobskiej nie rości pretensji do nieruchomości tylko dlatego,
że sprzedała swoje udziały inwestorowi. Po wykupieniu udziałów pozostało dwóch
współwłaścicieli nieruchomości: J. Skrobska i inwestor.


Pytanie: Czy istnieje możliwość pozbawienia prawa własności domu?

Zgodnie z art. 210 KC, każdy ze współwłaścicieli może żądać zniesienia
współwłasności. Kodeks Cywilny przewiduje dwa tryby zniesienia współwłasności:
- umowny, w formie aktu notarialnego gdy chodzi o nieruchomości, wówczas zgoda
J.Skrobskiej jest niezbędna.
- sądowy, następuje w postępowaniu nieprocesowym, wniosek taki może złożyć każdy
ze współwłaścicieli. Sąd może orzec o podziale rzeczy wspólnej, o przyznaniu tej
rzeczy jednemu ze współwłaścicieli lub o sprzedaży.
Podział fizyczny nie może być uwzględniony gdy: byłby sprzeczny z przepisami
ustawy lub ze społeczno-gospodarczym przeznaczeniem rzeczy albo pociągałby
istotną zmianę rzeczy lub znaczne zmniejszenie jej wartości.

W opisywanej sytuacji odbyło się sądowe zniesienie współwłasności.

O tym wszystkim i o wielu innych drobniejszych niedopowiedzeniach,
przeinaczeniach i kłamstwach "zapomniała" napisać annag13, a szkoda.
Byłaby bardziej wiarygodna.

J.Skrobskiej nikt nie może i nawet nie stara się pomóc, gdyż przegrała wszystkie
sprawy , we wszystkich instancjach i nie ma już odwołania.
Radni, posłowie i senatorowie również rozkładają ręce po zapoznaniu się z aktami
sprawy.

J.Skrobska nie chce sie pogodzić z systemem prawnym panującym w RP. Tylko
dlaczego krzywdzi przy tym niewinne dzieci i okolicznych mieszkańców? Wywietl wicej postw z tematu



Temat: Jak długo przechowywać rachunki?
Jak długo przechowywać dokumenty:

20 lub 30 lat

Przez ten czas trzeba przechowywać dokumenty przydatne, gdy staramy się o tzw.
zasiedzenienieruchomości. Jedną z ważnych przesłanek do nabycia prawa do
zasiedzenia jest upływ czasu - 20 lat przy tzw. dobrej wierze oraz 30 lat przy
złej wierze. (Działający w złej wierze to ci, którzy wiedząc o istnieniu
właściciela nieruchomości, korzystają z niej, jakby to oni byli właścicielami, i
ponoszą koszty z tym związane. O dobrej wierze mówimy wówczas, gdy użytkownicy
nic nie wiedzą o innym właścicielu). Po upływie wspomnianego czasu można
wystąpić do sądu o stwierdzenie zasiedzenianieruchomości, a jednym ze
skuteczniejszych dowodów są wtedy dokumenty potwierdzające opłacanie podatku od
nieruchomości lub podatku rolnego.

3-10 lat

Okres ten dotyczy dokumentów związanych z roszczeniami majątkowymi, np. umowy
najmu. Nie warto ich trzymać dłużej niż 10 lat, bo ulegają przedawnieniu. Z
kolei potwierdzenia tzw. świadczeń okresowych (np. rachunki za czynsz, opłaty za
energię elektryczną) powinny być przechowywane przez 3 lata. Przez taki sam
okres warto także przechowywać dokumenty związane ze świadczeniami
alimentacyjnymi (przed upływem 3 lat można bowiem wystąpić z roszczeniem o
wypłatę ewentualnych zaległości) oraz dokumenty ubezpieczeniowe dotyczące m.in.
mieszkania, pomieszczeń gospodarczych, garażu.

6 lat

Jest to okres przechowywania dokumentów podatkowych. Według Ordynacji podatkowej
zobowiązanie podatkowe przedawnia się po upływie 5 lat, ale uwaga - licząc od
końca roku kalendarzowego, w którym upłynął termin płatności podatku. W praktyce
jest to więc blisko 6 lat, bowiem rozliczając się np. za 2003 r. (PIT trzeba
było złożyć do 30 kwietnia 2004 r.) dokumenty musimy zachować aż do końca 2009
r. Przez ten okres należy przechowywać wszystkie dowody potwierdzające nasze
prawa do wykorzystanych ulg i odliczeń i kopię składanego formularza, i to nie
tylko dlatego, że ułatwi nam wypełnienie zeznania w następnym roku. Zdarza się,
że nasz PIT zaginie, a wtedy urzędnicy domagają się kopii. Bywa, że
zakwestionowany zostanie sam fakt złożenia PIT-u, a wtedy z opresji wybawi nas
dowód nadania zeznania na poczcie, a jeśli składaliśmy je bezpośrednio w
urzędzie skarbowym - pokwitowanie odbioru.

2 lata

Przechowujemy rachunki (faktury VAT) i karty gwarancyjne, które otrzymujemy np.
przy zakupie komputera, telewizora lub sprzętu AGD. Przydadzą się np. do
złożenia reklamacji (jeśli płaciliśmy kartą, dowodem zakupu może być bankowe
potwierdzenie zapłaty). Przy sprzedaży na raty, na przedpłaty, na zamówienie
oraz za cenę powyżej 2 tys. zł sprzedawca ma obowiązek potwierdzenia na piśmie
wszystkich istotnych elementów umowy. Paragon, kwit kasowy, fakturę oraz inne
dokumenty wystawione przez sprzedawcę i stanowiące potwierdzenie zakupu należy
także zachować przez 2 lata. Tyle bowiem trwa odpowiedzialność sprzedawcy za
tzw. niezgodność towaru z umową. Warto także chomikować regulaminy, umowy i
aneksy do nich otrzymywane przy okazji np. zakładania konta w banku, zakupu
telefony komórkowego albo doprowadzenia internetu. Mogą się one okazać przydatne
w razie reklamacji, tam też znajdują się m.in. warunki określające rozwiązanie
umowy.

Do kosza po miesiącu

Po takim czasie można się pozbyć potwierdzeń przeprowadzonych operacji
bankowych. Zanim jednak zrobimy z nimi porządek, sprawdźmy czy zgadzają się one
ze stanem naszego konta. Gdy coś jest nie tak - są podstawą do wniesienia
reklamacji. Nieco inaczej jest z dowodami spłaty rat kredytów. Te trzeba
przechowywać do czasu, aż bank potwierdzi na piśmie, że nie mamy wobec niego
zobowiązań (np. odsetek za zwłokę).

Biuro w biurku

Dokumenty będą łatwo dostępne, jeśli umieścimy je w segregatorach

pochowane w przezroczyste koszulki. Każdy segregator powinien być przeznaczony
na jeden typ dokumentów i na grzbiecie opisany. Na przykład:

- "Podatki 2000-2003" - trzymamy w nim np. PIT-y, kopie zeznań podatkowych;

- "Mieszkanie" - znajdą się tu m.in.: umowy kupna, sprzedaży, najmu, dowody
opłat czynszu, przydziały spółdzielcze;

- "Rachunki" - telefoniczne, abonament RTV, gaz, energia;

- "Osobiste" - np. metryki urodzeń, świadectwa ślubu, dyplomy;

- "Zawodowe" - świadectwa pracy, umowy o pracę, dokumenty płacowe;

- "Zdrowie" - książeczki zdrowia, wyniki badań;

- "Bank" - umowy, regulaminy.

Bieżące rachunki, umowy, korespondencję zbieraj-my w jednym miejscu, np. w
szufladzie. Raz w tygodniu przejrzyjmy je i zdecydujmy, co przechowywać i gdzie.
Raz w miesiącu przejrzyjmy rachunki i sprawdźmy, jakich opłat trzeba dokonać. Co
kwartał lub pół roku należy zrobić porządek w segregatorach i wyrzucić
nieaktualne dokumenty.
Wywietl wicej postw z tematu



Temat: Prawo i Sprawiedliwość????
Kolejne sprawy rugowania mieszkańców miasta




Mariusz Jałoszewski, Małgorzata Zubik 19-01-2006 , ostatnia aktualizacja 19-01-
2006 22:11

Szykowana w pośpiechu akcja "Rugów warszawskich" jest ślepa. Urzędnicy chcieli
ocalić dla miasta warte wiele milionów złotych tereny działkowe. Nie udało się.
Zamiast tego mamy kolejne przykłady, jak ratusz walczy z właścicielami ziemi
sprzed wojny.


W sądach kolejne sprawy tzw. rugów warszawskich. Opisywaliśmy je wielokrotnie:
ratusz, aby zapobiec przejęciu ponad 4 tys. miejskich działek przez
zasiedzenie, wydał wojnę wszystkim, którzy je zajmowali. Posiadaczom
nieruchomości postawił twardy warunek: albo podpiszą umowę dzierżawy z miastem
(i zamkną sobie w ten sposób drogę do zasiedzenia), albo zostaną pozwani do
sądu.

Przez to magistrat uderzył zarówno w potencjalnych oszustów (którzy np.
ogrodzili sobie kawałki leżącej ugorem miejskiej ziemi), jak i przedwojennych
właścicieli ograbionych dekretem Bieruta, którzy mają moralne prawo do swoich
domów i ziemi.

Dotąd zapadło 17 wyroków nakazujących eksmisję z działek lub domów. Większość
orzeczono zaocznie, czyli bez udziału mieszkańców. Bo ci po prostu boją się iść
do sądu. Tak się na przykład stało z 90-letnią spadkobierczynią właścicieli
domu przy ul. Międzyborskiej na Pradze. Kobieta tak się przestraszyła, że
schowała przed rodziną wezwanie na rozprawę z ratuszem. Sąd zaocznie wydał
wyrok: nakazał opuścić dom i zwrócić działkę miastu.

Zawieszają, jeśli nie zapomną

Bohdan Ziemkiewicz i jego rodzina ma na własność dom przy ul. Łukiskiej 19 na
Pradze. Nieruchomość kupił wraz z żoną dziadek pana Bohdana, zasłużony pedagog
i honorowy członek Towarzystwa Przyjaciół Grochowa. To było w 1941 r. Dekret
Bieruta odebrał im "jedynie" działkę (1150 m kw.). Rodzina nigdy nie
wyprowadziła się z domu. - Na piętrze zamieszkał lokator z kwaterunku, a na
parterze mieliśmy przedszkole - opowiada Bohdan Ziemkiewicz. - Lokator jest do
dziś, przedszkole zlikwidowano na początku lat 70.

Od 2000 r. rodzina Ziemkiewiczów intensywnie stara się "zwrot" działki.
Szczęśliwie prawo ma po swojej stronie, bo odpowiednie dokumenty dziadkowie
pana Bohdana złożyli tuż po wojnie, zgodnie z przepisami. Co z tego, skoro ich
sprawa do dziś nie została rozpatrzona. Kilka ostatnich lat zajęło urzędnikom
zbieranie stosu dokumentów.

Teraz ratusz, zamiast zwrócić działkę dawnym właścicielom, chce ich przegnać.
Pierwsza rozprawa za miesiąc.

- Urzędnicy nie wydają żadnej decyzji, a my mamy oddać naszą działkę miastu?
Wydrzeć ją spod domu? - pyta pan Bohdan. Jest spokojny, pewny swoich racji i
dokumentów. Dlatego nawet nie złożył wniosku o zasiedzenienieruchomości. -
Przecież nie będę zasiadywał tego, co jest moje - tłumaczy. I dodaje, że ta
cała sprawa z sądem to po to, by przepędzić osoby niezorientowane, stare,
niedołężne.

Porządkowali papiery, a nie sprawy

Urząd mógł uchronić mieszkańców, zwłaszcza starszych, przed stresem związanym z
rozprawą w sądzie i groźbą eksmisji. Niestety, dziś jest za późno. A wszystko
przez to, że akcja tzw. rugów była szykowana w pośpiechu, tak by zdążyć przed 1
października. Tego dnia zadziałało prawo, które dla wielu osób otworzyło drogę
do zasiedzenianieruchomości. By do tego nie dopuścić, urzędnicy wysłali ponad
2,3 tys. pozwów o wydanie nieruchomości. Niestety, ok. 800 z nich uderza w
dawnych właścicieli.

- Gonił nas termin. Rozmowy z mieszkańcami byłyby sensowne, gdyby dużo
wcześniej przeprowadziło je biuro nieruchomości - mówi szef miejskich prawników
Tomasz Górski.

Teraz jedyne, co można zrobić, to zawiesić postępowanie przed sądem.

Tego zresztą chciał Lech Kaczyński, który jeszcze jako prezydent stolicy
zalecił szukać z dawnymi właścicielami kompromisu.

- A co będzie, jeśli prawnik z miasta zapomni zawiesić postępowanie? Ja sam
wystąpię z takim wnioskiem, ale nie każdy orientuje się w przepisach. Poza tym
samo ciąganie nas po sądach jest dla nas bardzo bolesne. W urzędach, w państwie
zamiast przyjaciela widzimy wroga - mówi Bohdan Ziemkiewicz.

Sekretarz Warszawy Mirosław Kochalski obiecuje, że nikt nie trafi na ulicę. -
Chcemy zminimalizować skutki społeczne już wydanych wyroków. Sprawdzę, co się
da zrobić w tych sprawach.

Kochalski dodaje też, że w innych przypadkach, takich jak ten rodziny
Ziemkiewiczów, miasto będzie szukać porozumienia.

Ile kosztuje walka miasta z mieszkańcami? Ratusz zapewnia, że sprawy w sądzie
nie są kosztowne, bo większość pozwów jest zwolniona z opłat. Miasto wydało na
nie zaledwie kilka tysięcy złotych.

Najgorsze jest jednak to, że spodziewane zyski, dla których wymyślono rugi,
będą najprawdopodobniej mizerne. Nie uda się bowiem ratuszowi zatrzymać
najcenniejszych gruntów. Chodzi o warte miliony złotych 2 tys. hektarów
ogródków działkowych. Dzięki zmianie prawa przez ustępującą jesienią zeszłego
roku ekipę SLD działkowcy dostaną je w użytkowanie za darmo.
Wywietl wicej postw z tematu



Temat: Sprawdź, czy nieruchomość nie należała do kleru
Spokojnie kolego Kazek. Spokojnie.
Naprawdę nie chciałbym byś z powodu tej dyskusji dostał zawału czy
wylewu. A widzę, że nerwy zaczynają Ci szwankować. Spokojnie.

Postaraj się zrozumieć co piszę. A ja obiecuuję, że trudniejszych
problemów nie poruszę. Dlatego darujmy sobie rozważania o posiadaniu
samoistnym i zależnym - kwestie fundamentalne w rozstrzyganiu spraw
o zasiedzenie. To trudne dla laika tematy a Ty jak widzę problemów
prawnych to raczej nie rozumiesz. Więc na spokojnie i prosto.
Ja cały czas piszę tylko i wyłącznie o tej jednej działce z szkołą
jezuicką. Pozostałe, z tego co wiem, nie sa przedmiotem
postępowania sądowego i niewykluczone, że są własnoscią państwową -
i działki i budynki (choć już chyba sam pisałeś, że co do dwóch to
są własciciele prywatni ale są nie znani. Więc też nie państwowe
obiekty - choc gdy nie ma znanego własciciela to łatwiej takie
obiekty przejąć). Tego nie wiem. Więc nie każ mi ciągle przypominać,
że piszę o jednej działce a zapominam o trzech pozostałych.

Do tego nie rozdzielaj - w zaleznosci od potrzeb dyskusji - tego co
Ty sądzisz oraz tego co sądzi szkoła baletowa i organy ją
prowadzące. A wnioskodawca (tym który złozył wniosek) było Centrum
Edukacji Artystycznej w Warszawie. Ono wniosło o zasiedzenie
nieruchomosci gruntowej tj działki gruntu wraz z budynkiem. I o to
toczy się nasz spór. To,że ty uwazasz, że budynek był państwowy
(przyjąłem do wiadomosci, że tak twierdzisz) jest dokładnie bez
znaczenia prawnego. Niektórzy wierzą w duchy i nikt im prawa do tej
wiary nie odmawia ale przecież to nie oznacza, że mamy wszczynać
postepowania prawne zwiazane z duchami.

Zrozum, jeżeli ktoś wnosi o zasiedzenie jakiejs nieruchomości, to
jednoznacznie przyznaje, że nie jest właścicielem. Zasiedzenie ma na
celu właśnie uzyskanie prawa własności. Rojenie sobie, że jest się
włascicielem przy jednoczesnym usiłowaniu zasiedzenia jest logicznie
niemożliwe. Także albo Ty usiłujesz zrobić mnie w balona, albo to
Ciebie ktoś robi w balona opowiadając o sytuacji w szkole.

Pomińmy też moją historyjkę. Widzę, że problem jest dla Ciebie zbyt
skomplikowany. Ale w zwiazku z tym, że pytasz co z resztą budynku to
odpowiadam. A czy ktoś tę resztę chce zabrać szkole? Nie. KK chce, i
to uznał Sąd, tylko grunt i zabudowania na tej jednej koscielnej
działce. Co ze szkoła? A jak myslisz. Czyj to problem? Koscioła?
Czy tego kto bez podstawy prawnej korzystał z cudzej własności od
1951r?

> - wszystko co napisałeś po słowie „zatem” ma się jak pięść do nosa
> z tym, co
> było przedtem, więc jakoś logiki Twojej wypowiedzi zrozumieć nie
mogę.

Trudno. Masz jakieś ograniczenia. Ale to Ty zarzucałeś mi, że nie ma
dokumentów dotyczących odbudowy w tym wniosków o pozwolenie na
budowę z których wynika forma w jakiej ubiegano sie o to pozwolenie
na budowę (czy jako obiektu państwowego czy prywatnego - taki był
wówczas charakter KK). Jak ci wskazałem, że te dokumenty istnieją to
nagle przestałeś rozumieć po co to przytaczam. OK.

> Tak się składa,
> że sam używasz słowa „wówczas” (czyli w 28 roku).

Kiedys bym uważał, że sobie robisz ze mnie jaja udając, że nie
rozumiesz. Ale teraz juz Ciebie troche poznałem i na spokojnie
wyjaśniam. Wówczas tj w 1959r tj w okresie gdy starano sie o
pozwolenie na budowę. Może nie wiesz ale w 1959r obowiazywały
przepisy z 1928r. Tak się w prawie zdarza, że przepisy czasem
obowiązują przez kilka a nawet kilkadziesiąt lat.

(CEA nie
> jest organem prowadzącym i jego uczestnictwo w całej sprawie jest
razem wyrazem
> dobrej woli wobec szkoły, której tu zabrakło). Jak widzisz, to co
pisze jest
> absolutnie logicznie wyjaśnialne.

Przykro mi ale nie wyjasniasz logicznie. Poza sporem jest, że sprawę
wszczęło Centrum Edukacji Artystycznej. W trakcie postępowania w
pierwszej instancji Sąd wezwał do udziału w sprawie Prezydenta
Miasta Poznania. Postanowienie Sądu pierwszej instancji wymienia
jako wnioskodawcę CEA i Prezydenta Miasta Poznania. Wyrażnie ich
wymienia. To to Postanowienie na które się powołujesz,że jest
zgodne z interesem szkoły. I w stosunku do takiego Postanowienia
wniesiono apelację. I nie ma siły - CEA i Prezydent odpisy tej
apelacji musieli dostać jako podmioty wymienione w tym
postanowieniu. Możesz się zapluwać ale procedury i faktów nie
zmienisz. Być może oni sie w tej chwili nie chcą się do tego
przyznać - ale to ich problem. O apelacji wiedzieć musieli i jeżeli
teraz twierdzą inaczej to zwyczajnie kłamią. Mogli byc potem
zastąpieni przez Ministra Kultury - ale dopiero potem. Wcześniej
apelację musiali dostać.
> „Jeżeli Ty prezentujesz
> argumentację szkoły to pewno uznali, że trzeba szkołę wyeliminować
> by nie kompromitowała siebie i przy okazji ich, przed sądem.”
> po raz kolejny – przed 2005 jakoś nie mieli tych obaw. Dlaczego
więc nagle zaczęli je mieć?

A nie przyszło Tobie do głowy, że poznali i sparzyli się na
argumentacji przedstawicieli szkoły w trakcie postepowania w
pierwszej instaqncji ??????

>Natomiast CEA na pewno o sprawie nie wiedziało.

Juz Tobie wyzej wskazałem, że nie było takiej mozliwosci by CEA nie
wiedziało. Sądy robia różne głupoty ale nie aż takie.
Prwawdopodobnie CEA nie chce się z jakis powodów przyznać do wiedzy
o wniesieniu apelacji.Z jakich powodów??? Nie mam pojecia. Nie znam
instytucji. Znając jednak budżet to nie wykluczyłbym rzucenia
apelacji w teczkę i zapomnienia o sprawie. Nie byliby pierwsi i
pewno nie ostatni.


Głupkowate są więc znów Twoje aluzje o spisku w
> PO, SLD, jurysdykcji etc.

To nie moje aluzje. To wnioski z Twoich przypuszczeń co do spisku
przeciwko szkole obejmującego nie tylko Ministra Kultury ale też
CEA, Grobelnego i jeszcze Sąd. Też uważam, że te Twoje przypuszcenia
są głupkowate - to Twoje słowo więc wybacz, że go używam.

Zostawiam bez komentarza, Twoje inwektywy i pogłębiajace się
przekonanie o spiskowaniu c/a szkole. Rozumiem, że troche się Tobie
oczy otwierają ale nie potrafisz się z tym pogodzić i uciekasz w ten
sposób dyskusji.

Naprawdę proszę. Spróbuj spokojnie zrozumieć to co napisałem. To nie
powinno byc trudne.

Wywietl wicej postw z tematu



Strona 2 z 2 • Znaleziono 88 wypowiedzi • 1, 2



 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

   
 
  Zasiedzenie nieruchomości
Wywietlono wypowiedzi znalezione dla frazy: Zasiedzenie nieruchomości