Temat: 30 czerwca 2007- wspomnienia i fotki:)
30 czerwca 2007- wspomnienia i fotki:)
30 czerwca 2007r. - oto data początku naszej nowej, wspólnej drogi życia. Tego
właśnie dnia składaliśmy sobie przysięgę, by chwilę później Ksiądz mógł
ogłosić, że jesteśmy małżeństwem, a "co Bóg złączył...". Chociaż pochmurny i
nieco wietrzny, dla nas ten dzień był piękny i niezwykły.

W ferworze przygotowań do wielkiego dnia wielokrotnie korzystałam z Waszych
cennych pomysłów i rad na forum, dlatego też teraz ja chciałabym się z Wami
podzielić moimi doświadczeniami i wrażeniami.

Poranna pobudka udała się dzięki podwójnemu systemowi budzików - spałam tak
dobrze i mocno, że zlekceważyłam budzik w komórce i dopiero budzik w postaci
mojej Mamy zadziałał
Udało mi się jeszcze spokojnie wziąć prysznic i zjeść śniadanie i zaraz potem
zaczęła się gonitwa z czasem. Okazało się, że ślub o godz. 14 nie jest jednak
najlepszym pomysłem (chociaż my nie mieliśmy innego wyjścia, bo już we
wrześniu poprzedniego roku w naszym wymarzonym kościele wszystkie inne godziny
ślubów na ten dzień były zajęte)- pomimo obecności fryzjerki i makijażystki
już od wczesnego poranka i ich bardzo sprawnej pracy, trzeba się było bardzo,
bardzo spieszyć, aby ze wszystkim zdążyć na czas.

Makijaż robiła mi polecana na forum Kinga Klamar. Była już chwalona wiele razy
i ja dołączam się do pochwał Jest naprawdę znakomita, dobrze zorganizowana i
nawet pomimo dużego tempa pracy makijaż był po prostu świetny. Super trzymał
się przez cały dzień, był delikatny i świetlisty i czułam się w nim
komfortowo. Kinga robiąc mi próbny makijaż zapisywała jakie kosmetyki stosuje,
dzięki czemu w dniu ślubu makijaż poszedł bardzo sprawnie. Umalowała też
pięknie moją Mamę, fantastycznie dobierając makijaż do stroju i typu Mamy
urody. Wielu gości mówiło Mamie, że wygląda zjawiskowo. Rzeczywiście, Mama
jest piękną kobietą, a makijaż Kingi rewelacyjnie podkreślił Mamy urodę.

Na szczęście udało się ze wszystkim zdążyć na czas. Przyjechali Świadkowie,
chwilę potem mój, wówczas jeszcze , Narzeczony ze swoimi Rodzicami. Dopiero
gdy zdałam sobie sprawę, że wszyscy już jesteśmy gotowi i chyba
niebezpieczeństwo, iż spóźnimy się na własny ślub zostało odegnane
uspokoiłam się i dalej wszystko toczyło się już bezstresowo. Po
błogosławieństwie daliśmy naszym Rodzicom upominki mające symbolizować
powstanie nowej rodziny. Były to zamówione przez nas grafiki - na jednej my
(ja i Narzeczony) + moi Rodzice, na drugiej - my wraz z Teściami. Pod
grafikami umieszczone były wygrawerowane tabliczki z kilkoma ciepłymi słowami
i datą naszego ślubu. Bardzo ceniliśmy sobie tę chwilę przed ślubem, jaką w
spokoju i domowym zaciszu mogliśmy spędzić z naszymi Rodzicami.

Ślub w kościele był piękną uroczystością, przynajmniej my ją tak
zapamiętaliśmy. Pełno serdecznie uśmiechniętych twarzy, gdy kroczyliśmy przy
dźwiękach marsza Wagnera do ołtarza, radość z tego, że w jednym miejscu
zgromadziło się tak wielu naszych Przyjaciół i Znajomych, że zechcieli nam
towarzyszyć w tej magicznej dla nas chwili. W kościele byliśmy bardzo
spokojni, dzięki czemu pamiętamy każdy moment mszy. Świadkówna, w przerwie
zajmowania się moim 3-metrowym welonem czytała wybrane przez nas czytanie,
Ksiądz wygłosił bardzo głębokie i mądre kazanie odwołujące się do wybranego
przez nas również fragmentu Ewangelii.
No i wyczekiwana chwila... "i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość
małżeńską...", tak bardzo przejmująca, gdy patrzy się w oczy ukochanej osoby.
Udało nam się wpleść w mszę jeszcze jeden bardzo osobisty i ważny dla nas
element - na końcu modlitwy powszechnej czytanej przez Świadka, my
przeczytaliśmy modlitwę za naszych Rodziców.
Mszę zakończyło podniosłe Ave Maria w pięknym wykonaniu śpiewaczki, po czym
powoli i uroczyście wyszliśmy z kościoła.

Pogoda tego dnia bardzo nam sprzyjała. Najważniejsze, że nie spadła ani kropla
deszczu, dzięki czemu mogliśmy spokojnie przyjmować życzenia przed kościołem
od długiego korowodu Gości, którzy zaszczycili naszą uroczystość swoją obecnością.

Po ślubie przeszliśmy do restauracji, gdzie świętowaliśmy w już wąskim gronie
Rodziny i najbliższych Przyjaciół. Obiad weselny potrwał do ok. 21, jedzenie
było podobno wyśmienite chociaż my właściwie cały czas chodziliśmy pomiędzy
Gośćmi z nimi rozmawiając, więc nacieszyć się mogliśmy dopiero spakowanym nam
przez restaurację do domu tortem Wiele osób pytało nas czy przed ślubem
wzięliśmy coś na uspokojenie, ale nam wystarczyła po po prostu pewność
dokonanego wyboru W trakcie całego obiadu bardzo sympatycznie przygrywał
zespół - pianino plus klarnet, atmosfera była świetna i wszyscy Goście
podkreślają, że znakomicie się bawili i czuli. Nieskromnie powiem, że my też


Zanim załączę zdjęcia, chciałabym jeszcze bardzo pochwalić naszego fotografa,
pana Leszka Czarneckiego. Jego profesjonalizm i znakomita praca zasługują na
to w każdym calu. Podczas mszy w kościele był właściwie niezauważalny
(żartowaliśmy przy odbiorze zdjęć, że dopiero dzięki nim wiemy, że on tam
był ), niesamowicie dyskretnie i z dużym taktem zrobił nam zdjęcia na
pamiątkę tych niezwykłych dla nas chwil. A sesja plenerowa była już wogóle w
bardzo luźnej atmosferze, dzięki czemu uśmiechy bynajmniej wymuszone nie były

Pozdrawiam bardzo serdecznie wszystkie przyszłe Panny Młode życząc, aby Wasz
dzień pozostawił równie wiele radosnych i wzruszających wspomnień!

Na koniec jeszcze link do zdjęć (sama lubiłam podpatrywać zamieszczane zdjęcia
świeżo upieczonych mężatek, więc i ja trochę fotek podrzucam ). Mąż nie miał
ochoty upubliczniać swojego wizerunku w necie, szkoda, bo przystojniacha z
Niego , ale chyba Å‚adne plenery to wynagrodzÄ… :

picasaweb.google.com/slub.30.06.07/Slub02?authkey=3om7Uux5NFQWy¶wietl wiêcej postów z tematu



Strona 2 z 2 • Znaleziono 75 wypowiedzi • 1, 2



 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

   
 
  Zespół Dwa Plus Jeden
Wy¶wietlono wypowiedzi znalezione dla frazy: Zespół Dwa Plus Jeden